czwartek, 2 listopada 2017

Ciężki czas

Dzisiaj po prostu poczułem, że nie dam rady i muszę wszystko wyrzucić z siebie. Może zacznijmy od początku. To się zaczęło kilka dni temu, kiedy zbliżało się święto zmarłych. Od lipca 2016 roku nie lubię żadnych świąt, gdyż nie przynoszą mi żadnej radości. ( może jestem nie poprawny, ale nie potrafię zapomnieć o przeszłości, która rzutuję na moją przyszłość). Więc od kilku dni mam fatalny humor, gdyż myślę o wszystkich zmarłych. Nie potrafię się na niczym skupić, nawet najprostsze zadania matematyczne mnie przerastają. Również się martwię obchodami 11 listopada, bo do tej pory zgłosiło mi się mało dzieci, a ja chciałbym aby moja gromada działała jak najlepiej. Może zapominam o wielu negatywnych rzeczach dzięki mojej ukochanej gromadzie. I dzisiaj przyszły dwa silne ciosy. Pierwszy po godzinie 15, kiedy dowiedziałem się, że dzieci przyszły na zbiórkę, która odwołałem i nie miały opieki. Dostałem telefon od byłej drużynowej, gdzie zapamiętałem słowa, że to się tak łatwo nie skończy. Jestem bardzo wdzięczny, że zadzwoniły po rodziców. Jednak czasami taka bezradność kieruje mnie do tego, że się nie nadaje i być może powinienem dać sobie spokój. Te słowa chociaż nie wiele znaczą, dla mnie są bardzo bolesne, bo moją poprzedniczkę uważam za autorytet i nigdy nie dam złego słowa powiedzieć na nią. Więc nie wiem czy coś źle robię? Boję się oceniania przez innych. Ja już zapomniałem jak odpowiednio reagować na krytykę, po prostu mam ochotę się poddać i dać sobie z tym spokój, za dużo nerwów mnie to kosztuje. Kolejnym mocnym ciosem była moja rozmowa z pewnym moim przełożonym, na temat wypowiadania się w internecie. Przyznaję popełniłem błąd, gdyż niektóre osoby mogły się poczuć urażone moimi słowami, ale nie chciałem zostawić w potrzebie mojej przyjaciółki. Po moim komentarzu pojawiły się odpowiedzi na pytanie zadane przez moją przyjaciółkę, ale być może taki sam efekt byłby bez mojego komentarza. Jestem osobą, która mówi przełożonym to co inni myślą, ale boją się powiedzieć. Uważam że rozmową można rozwiązać wszystkie konflikty. Ale wracając do zdarzenia, być może rozmowa wywarła na mnie pozytywny wydźwięk, ale kilka słów zapadło mi w pamięć. Niby żarty, ale jestem na tym punkcie bardzo wyczulony. Zostałem urażonym w ten sposób, że przełożony powiedział, że powinienem się go słuchać, ponieważ on ma podkładkę pod krzyżem harcerskim i jest instruktorem, a ja nie (chociaż otworzyłem próbę) ( bardzo mnie to zabolało, bo w wakacje miałem podobną sytuacje). Być może żart, ale pokazał co myśli ta osoba o mnie. Ja tylko staram się wyrażać swoje zdanie, a że jest zazwyczaj inne niż mojej przełożonej to jestem trochę niewygodny ( być może uważa, że podważam jej autorytet).
No i do tego dodamy, mały policzek, który dostałem od osoby, na której mi zależy ( zależało, sam już nie wiem) umówiłem się z nią na spacer, tylko mieliśmy dogadać o której godzinie. Niestety nie otrzymałem żadnej wiadomości. Więc kilka ciosów otrzymałem, ale pewnie się podniosę, zresztą jak zawsze, ale jest mi coraz trudniej gdyż brakuje mi sił.

Morał z tej historii jest być może dziwny, ale chyba ciekawy. Nigdy się nie zasłaniajcie swoją funkcją, bo w momencie gdy się zrównacie poziomem nie będziecie mieli żadnych sensownych argumentów. Miejcie w sobie pokorę i dzielność i pokazujcie innym, że się do Was mylili.
LeLoupSoiltaire

czwartek, 21 września 2017

Start harcerski

Niedawno odbył się start harcerski Hufca Beskidzkiego. Muszę przyznać, że był to jeden z lepszych startów w ciągu kilku ostatnich lat, ale dzisiaj skupię się na historii związanej ze startem. Była to dla mnie szczególna impreza, ponieważ po 3 latach wróciłem do mojej ukochanej 33 Beskidzkiej Drużyny Starszoharcerskiej "Cichociemni". Jaki był to powrót? Bolesny, a zarazem radosny. Najpierw opowiem dlaczego był radosny, bo jest to dla mnie bardzo łatwe. Można to porównać do spotkania dwóch przyjaciół po kilku latach. Jest między nimi więź, która nigdy nie znika, a jedynie jest słabiej widoczna. Jednak w momencie spotkania ich więź staje się bardziej widoczna i wszystk wraca do życia. Tak samo było ze mną. Cieszyłem się, że moje marzenie się spełniło gdyż zawsze chciałem być kadrą w tak elitarnej jednostce. Przez dwa dni byłem ich opiekunem i uczestniczyłem we wszystkich zajęciach, nawet w przekazaniu drużyny. W tym miejscu rozpoczyna się część bolesna mojego wyjazdu, gdyż z funkcją drużynową pożegnał się mój przyjaciel Bananas. Niby nic strasznego, ale kolejna informacja była przysłowiowym gwoździem do mojej trumny. Oświadczył Nam, że z dniem dzisiejszym jego misja w ZHP-ie dobiegła końca.O jego decyzji wiedziałem już od dwóch miesięcy, ale żyłem nadzieją, że zmieni zdanie. Mimo tej wiedzy ta informacja była dla mnie jak grom z jasnego nieba - sparaliżowała mnie.Mój świadek podczas przyrzeczenia harcerskiego, mój świadek podczas bierzmowania ( mimo, że jest rok młodszy) mój zastępowy, mój wzór, ale przede wszystkim mój przyjaciel odchodzi w poszukiwaniu innej ścieżki życiowej. Wiele osób nie wiedziało co zrobić. Wszyscy najpierw dziękowali Pawłowi za jego działalność, a następnie gratulowali Kai tego, że została drużynową. Ja wszystko zrobiłem w odwrotnej kolejności, gdyż zbierałem myśli co mam powiedzieć mojemu przyjacielowi. Było to bardzo ciężkie przez kilkanaście sekund nie potrafiłem nic powiedzieć, ale gdy się przełamałem powiedziałem mu kilka rzeczy. Co powiedziałem Pawłowi dowiecie się poniżej.

Głowna wypowiedź ( sens wypowiedzi zachowany, jest chaotyczna i ma wiele powtórzeń, gdyż była wypowiadana w szale emocji, a wtedy nie myśli się logicznie):
Nie cieszę się z tego, że odchodzisz Bananasie. Ja nawet tego nie akceptuje, ale muszę się z tym pogodzić. Jest mi bardzo ciężko, ponieważ przed oczami mam wszystkie nasze wspólnie spędzone chwile. Ale rozumiem Cię, że szukasz własnej drogi w życiu i mogę Tobie obiecać, że będę Cię wspierać. Jeśli będziesz czegoś potrzebował to napisz, a ja zawsze Ci pomogę. Naprawdę mi ciężko, bo byłeś moim autorytetem, byłeś moim świadkiem i spędziłem z Tobą wiele wspaniałych chwil, więc to akceptuję. Mam nadzieję, że znajdziesz swoją drogę sam jej szukam i próbuje różnych szlaków i to jest Twój czas aby zmienić trasę. Mam nadzieję że Ci się uda. Będę zawsze Cię wspierać. Wiele osób ma Ci to za złe, że odchodzisz nawet ja też, ale to akceptuję i będę zawsze Cię wspierał, gdyż wiesz czego pragniesz i czego potrzebujesz.

Podczas tego pożegnania czułem, że żegnam się z osobą, która odchodzi z tego świata. Uczucia, które mi wtedy towarzyszyły doświadczyłem tylko raz w życiu, kiedy żegnałem się z moim tatą przed wyjazdem na obóz. Było to moje ostatnie spotkanie, gdyż trzy dni później zmarł. Po dzisiejszej historii mam dla Was dwie rady. 1)Żeby wspierać swoich bliskich w trudnych momentach, gdyż nic tak mocno nie pokrzepia jak nasza wiara w drugiego człowieka. 2)Doceniamy drugiego człowieka dopiero wtedy gdy go Nam zabraknie
LeLoupSoiltaire

wtorek, 22 sierpnia 2017

Brak pomysłu

Hej!
Ostatnio nic nie piszę, bo nie mam pomysłu. Niestety nic na siłę nie będę robić. Więc może mnie jakoś zachęcicie :)
LeLoupSoiltaire

sobota, 1 lipca 2017

6 prostych pytań

Samotność, a może unikanie ludzi?
Miłość, a może ucieczka od złych wspomnień?
Kłamstwo, a może najgorsza prawda?
Człowiek, a może ta sama osoba w różnych wcieleniach?
Miasto, a może Czarna Dżungla, z której nie ma ucieczki?
Rzeczywistość, a może idealna fikcja?


Samotność: Osoby, które mnie znają mogłyby się zdziwić. Mam wielu znajomych dzięki harcerstwie, piłce nożnej, szkole i pracy. Mam dwóch prawdziwych przyjaciół, którym byłbym w stanie wszystko powiedzieć. Jednak jeszcze nie jestem wstanie wylecieć z rodzinnego gniazda, bo nie mam z kim wylecieć. Nie mam drugiej połówki, nie użalam się nad sobą tylko się zastanawiam gdzie popełniam błąd. Czy błędem jest to, że każdą kobietę traktuję z szacunkiem? A może błędem jest to, że nie potrafię rozmawiać? Wydaję mi się że nie. Największym problemem jest moje wychowanie. Boję się popełnić błąd, więc zbyt długo czekam. A najgorsze jest to, że zazwyczaj moi znajomi to wykorzystują i ja ciągle muszę dusić w sobie wszystko. Ale z drugiej strony unikam ludzi, ponieważ bardzo dobrze się czuję będąc sam na sam z muzyką. Zakładam słuchawki na uszy i jadę na rowerze przed siebie, tak żeby o wszystkim zapomnieć. Nie lubię wracać do przeszłości, ale teraz muszę, bo tam zostały piękne wspomnienia, które mogę tylko zastąpić. I tak zatacza się nieszczęsne koło. Staram się wszystkim pomagać w koło, ale ja jej nie lubię przyjmować i zazwyczaj nie potrafię.

Miłość: Tutaj chyba był dla mnie najtrudniejszy wybór. Dlaczego? Jedno nie wyklucza drugiego, obydwa mogą równocześnie istnieć. Tutaj się pojawia kolejny paradoks. Pragnę miłości, aby wypełnić tę pustkę. Ale ucieczka od złych wspomnień jest możliwa tylko gdy zastąpią je dobre wspomnienia. A czy to najsilniejsze uczucie nie jest czymś dobrym? Jeśli nie miłość to co innego może być takim dobrym wspomnieniem? Powiecie, że przyjaźń i emocje związane z wspaniałymi chwilami mojego życia, ale to coś nie jest tak silne jak miłość.

Najgorsza Prawda: Wybrałem to, ale nie do końca zawsze tak wybieram? Być może jest to spowodowane strachem przed konsekwencjami? Zazwyczaj kłamię tylko po to aby nie sprawiać ludziom przykrości. Jestem altruistom, czyli najważniejszy jest pokój i dobro drugiego człowieka. Jednak patrząc na konsekwencje w perspektywie dłuższego czasu to lepsza jest prawda. Która na początku potrafi sprawić ból, ale mniejszy niż prawda ujawniona po dłuższym czasie. Czasami informacja ujawniona znacznie później jest dla nas ciosem jak grom z jasnego nieba. Nie dość że nie pomagamy sobie, ale również krzywdzimy osobę, którą chcieliśmy uchronić.

Osoba w różnych wcieleniach: Wcześniej dokonałbym innego wyboru, ale dzisiaj postanowiłem że wybiorę tą opcję. Dlaczego? Twarz kilku osób prześladuje mnie od dłuższego czasu. Nagle patrząc na nie przypominasz sobie, że jednak te osoby istnieją, a wasz kontakt się zerwał z różnych powodów. Jedni wyjechali, innych próbowałeś unikać, tylko żeby nie ranić siebie i innych osób. A teraz sobie o tym wszystkim przypominasz i ranny na nowo się otwierają. Uświadamiasz sobie, że Twoje otoczenie dojrzewa, a Ty dalej stoisz w jednym miejscu. Próbujesz uciec od tego, ale przed tym nie ma ucieczki. Będąc dobrym dla wszystkich krzywdzisz samego siebie. Spełniając prośby innych zapominasz o sobie, a z Tobą wszyscy wkoło zapominają o Tobie, dlatego czujesz się tak samotnie.

Czarna Dżungla: Świat to jedna wielka dżungla. Ludzie są najgorszymi zwierzętami, którym nie można zaufać, gdyż potrafią wbić sztylet i Cię pokonać. Jednak niektórzy okazują się zwierzętami w ludzkiej skórze, którym można zaufać i szukać u nich schronienia. Jednak każda taka wataha m
a swojego lidera, któremu nie można zagrozić, gdyż wtedy samiec alfa przemienia się w jeszcze gorszego drapieżnika niż człowiek. Jednak jak w każdej dżungli są miejsca dziewicze, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Ja jestem w jednym z nich, gdyż nikt mnie tu nie zna, więc odkrywam wszystko na nowo. Na całe szczęście większość osób mnie nie rozumie, bo jestem w Holandii. Miejscu gdzie dżungla jest w fazie rozkwitu. Jest azylem dla mnie i dla wielu rodaków.Każdy tu z Nas zaczyna z czystą kartą, jednak czasami też tu dociera coś złego.

Fikcja: Żyję w świecie wirtualnym. Żyję marzeniami. Żyję szczęśliwymi zakończeniami. Może to największy problem, gdyż świat taki nie jest. Co mam z tym zrobić? Nie wiem, ale wolę tam uciekać bo tam jestem bezpieczny i jest wszystko czego potrzebuję. Szczęście, miłość i ciekawość. Po co walczyć z codziennością jak można pójść na łatwiznę. Jest po co, aby fikcję przenieść do rzeczywistości i przez to mam problemy, które mi doskwierają. Muszę być cierpliwi i Wy też. Happy End jest możliwy, tylko potrzeba dużo samozaparcia i pracy nad sobą.

LeLoupSoiltaire

P.S.
Każdy akapit pisałem przy innej piosence. Być może to zauważycie ;)




poniedziałek, 22 maja 2017

Say Something

Ten post musiał post. Zdarzyło się kilka rzeczy, które sprawiły że jestem w tym miejscu, którym jestem. Może się to wydawać głupie, ale skończyłem biegać wcześniej niż zwykle, następnie zaciekawiony obejrzałem finał sezonu polskiego serialu "Druga szansa". Na koniec jego usłyszałem cudowną piosenkę, którą postanowiłem znaleźć. Udało się, obejrzałem teledysk, który mnie zainspirował do napisania tego postu. Być może będę się powtarzać, albo kłócił z przeszłością, ale piszę z głębi serca. Każdy z Nas przeżywa jakieś problemy i nie ma siły z nimi walczyć. Na początku też nie potrafiłem sobie z nimi poradzić, ale wsparcie innych osób dało mi mnóstwo siły. Od lipca zeszłego roku na świat patrzę zupełnie inaczej i na przekór wszystkiego stałem się optymistą. Śmierć bliskiej osoby potrafi zmienić. Niektórzy z Was może pomyślą, że jestem romantykiem i być może mają rację, gdyż uwielbiam wracać wspomnieniami do przeszłości. Czy to normalne, że lubię płakać? Uważam że czasami trzeba wyładować swoje emocje, a ja to robię tak aby nikt tego nie zauważył. Tworzę twardą skorupę, w której się zamykam i szukać ucieczki do lepszego świata. Ten lepszy świat to druga strona medalu - zawsze ta pozytywna. Skończyłem ostatnio szkołę, napisałem egzamin dojrzałości, wystąpiłem w telewizji, grałem z pierwszą drużyną, tańczyłem ze wspaniałą dziewczyną na studniówce, byłem na wakacjach, reaktywowałem bloga i to wszystko po tak wielkiej tragedii. Niektórzy szybko się podnoszą, ja wszystko przechodzę stopniową. Tak samo pomagam innym stopniowo, wiecie jak słuchając ich. To nie takie trudne, niektórzy potrzebują rozmowy z drugim człowiekiem, bo wszyscy na kim im zależało odwrócili się od nich. Ja słucham może nie potrafię pomóc, ale słucham. Tak samo się przejmuję każdym w koło. Może próbuje od siebie odciągnąć uwagę, ale ostatnio kilka osób z charakteryzowałem i chyba trafiłem w ich piętę Achilesową. Oni również próbują ukryć swoje problemy przed światem, ale ja widziałem więcej więc je potrafię dostrzec. Więc jedna dla Was złota wskazówka bądźcie dobrymi słuchaczami, ale jeszcze lepszymi obserwatorami.

P.S.
Dzisiaj trochę bezpośrednio:
Szymon i Mateusz wiem, że się śmialiście z tego bloga, ale mnie to nie obchodzi, ale mi było przykro. Gdyż ktoś moją ciężką pracę i emocje zmieszał z błotem. Ania o Tobie było tu kilka, albo kilkanaście postów, ale wiesz ja nie mam odwagi nawet napisać do Ciebie. Powiedziałaś że zobaczymy po maturach, ale ja już nie chce czekać ( wiesz jak ciężko mi było się zebrać). Zuza i tak tego nie czytasz, ale ostatnio mieliśmy dużo styczności podczas kursu i wiem, że czarny oznacza brak czegoś - Ty wiesz czego. A Ty czego chcesz? Czasami mi się wydaję, że sama nie wiesz o co Ci chodzi - Marta. No i koledzy po fachu wiecie dlaczego przed meczem wykonuję znak krzyża, a potem patrzę w niebo. Chce żeby podczas meczu nikomu nie stała się krzywda i oddaje hołd tacie, które mnie obserwuje i będzie obserwował przez długie lata, nawet na stadionie narodowym. Wierzę w swoje marzenia i wiem, że kiedyś się spełnią. Zagram mecz z orzełkiem na piersi na Stadionie Narodowym przy pełnym komplecie publiczności. Śmiejcie się ile możecie - dobrze Wam to zrobi:)
LeLoupSoiltaire

Piosenka, która mnie dzisiaj zainspirowała: https://www.youtube.com/watch?v=-2U0Ivkn2Ds

środa, 26 kwietnia 2017

Zabójstwo jest dobre

Jesteście dobrymi istotami. To dzięki Wam świat jest taki piękny. To dzięki Nam nikomu nie dzieje się krzywda. Oczywiście każde z tych zdań jest kłamstwem, a zarazem prawdą. Każdy z natury jest dobry tylko robi złe rzeczy, ale co Nas skłania do wykroczeń przeciwko naturze? Moim zdaniem ludzkie emocje nad, którymi nie potrafimy panować. Ile razy ktoś z Was powiedział coś czego później żałował? Ile razy zrobiliście coś czego żałowaliście? Ile razy uprzykrzyliście komuś życie? 
Nie wiecie ile razy to źle, przecież jesteście dobrymi istotami i co złe to nie MY. Jednak co by było gdyby ludzie zniknęliby z tego świata. Jest to oczywiste, matka natura odebrała by sobie swoją należność. Nie byłoby problemu z globalnym ociepleniem. Nie byłoby wojen. Nie byłoby zabójstw, chociaż tutaj możemy się na chwilę zatrzymać. Czy w przyrodzie poprzez selekcje naturalną nie są usuwane najsłabsze okazy z danego gatunku? Być może to samo dzieje się u człowieka. Co jeśli ludzie tylko "usuwają" najsłabsze ogniwa naszego gatunku? Może bezpodstawnie więzimy tych wybawców naszego gatunku. A możemy to dzięki naszemu umysłowi potrafimy rozdzielić co jest selekcją naturalną, a co naprawdę jest wykroczeniem przeciw naturze. Niestety to tylko moje przemyślenia, na których odpowiedź jest bardzo ciężko znaleźć. Jednak chce Wam pokazać jak wiele zła wyrządzamy na tym świecie i jak wiele dobrych osób jest osądzanych jak zbrodniarze. Dlaczego osoby dobrej woli są traktowane w moim kraju jak złodzieje? Nie wiem, czy Polacy walczyli o taką przyszłość. Nie sądzę. Jednak prawo, które stanowią ludzie jest wadliwe i nawet tak nie wykształcony ( na ten moment jeszcze nie mam wykształcenia średniego) obywatel jak ja potrafi to zauważyć. W moim rodzinnym mieście osoby, które chcą pomóc zwierzakom są traktowani jak jakieś wyrzutki. Nie mogą pomagać swoim pupilom, gdyż przepisy to przepisy, a pieniądze muszą się zgadzać. Jeśli nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze. Tam gdzie są pieniądze tam są problemy, ale paradoksalnie tam gdzie nie ma pieniędzy też nie jest dobrze. Więc nieważne jak zrobimy i tak będzie źle, chyba że wyjdziemy z pewnego schematu. Zaczniemy działać nie szablonowo, tak aby nikt nie mógł NAS zaszufladkować. Działajcie, twórzcie i nie poddawajcie się. Pokażcie, że nie wszyscy ludzie są źli, a tak naprawdę tych dobrych jest znacznie więcej!

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Dziecko vs Rzeczywistość

Dzisiaj postanowiłem sobie postawić to o to trudne pytanie. Często się zastanawiam dlaczego odtrącam inne osoby od siebie. I tak zastanawiając się doszedłem do wniosku, że często jestem za bardzo dziecinny. To bardzo smutne, ale jest taka prawda. Ale czym jest to spowodowane i dlaczego się tak zachowuje tylko przy niektórych osobach? Jednym z przyczyn takiego zachowania może być to, że pracuje z małymi dziećmi i czasami wewnętrzne dziecko zwycięża z moim charakterem. Walczę z tym, ponieważ uważam że jest to moja wada, ale niektórzy uważają ją za zaletę. Na zajęciach to jest zaleta, ale w kontaktach z rówieśnikami to ogromny minus. Inna przyczyna może mieć podłoże gimnazjalne, gdzie codziennie walczyłem o akceptację. Jeśli nie mogłem im zaimponować moją wiedzą, trzeba było się dostosować do ich poziomu, więc już mi to zostało. Jednak najbardziej zastanawiające jest to, że gdy spotykam się ze znajomymi, ale starszymi ode mnie od razu staje się dojrzalszy. Bardzo ciekawa zależność, jednak całkiem logiczna jak dla mnie. Jak to mówią: "Kto się z kim zadaje takim się sam staję"- mogą być w tym cytacie błędy, ale mam nadzieję że wyciągnięcie z niego samą esencje. Jednak najbardziej prawdopodobną przyczyną jest to, że próbuje na siebie zwrócić uwagę płci pięknej. Tak to bardzo idiotyczne i zauważyłem, że osiągam odwrotny efekt. Więc staram się to zmienić i postępować po ludzku. Może to głupie, ale przez to jak zostałem wychowany i w jakim środowisku się wychowywałem nie potrafię rozmawiać z rówieśnikami, a szczególnie z dziewczynami, które mi się podobają. Często moje zachowanie to jest tak zwane badanie terenu, czyli sprawdzenie czy się podobam drugiej osobie, ale naprawdę to idiotyczny sposób. Tak samo jak komuś dogryzam, dokuczam jestem uszczypliwy to znaczy, że próbuje zainteresować drugą osobę sobą. Bardzo to dziecinne, ale inaczej jeszcze niedawno nie potrafiłem, jednak to się pomału zmienia, ale jeszcze zbyt często wewnętrzne dziecko zwycięża. 
Piszę to specjalnie, ponieważ jestem ciekawy jak jest u Was, czy chociaż jedna osoba ma podobnie. Jeśli to niektóre osoby to przeczytają to pomyślą, że je podrywałem i mogę powiedzieć, że 99% będzie miała racje, ale robiłem to tak nieudolnie, że w najlepszym wypadku wylądowałem w 
friend-zone, tak znienawidzonej przez chłopaków. A teraz czas na puentę, czyli wszystkim odradzam takiego zachowania, gdyż co najwyżej zniechęcicie drugą osobę do siebie. Bycie dzieckiem czasami jest dobre, ale nie po to dorastamy aby cofać się w rozwoju. Zapamiętajcie kto się zatrzymał w rozwoju to tak samo jakby się cofał w rozwoju.
LeLoupSoiltaire


środa, 15 marca 2017

12 latka popełnia samobójstwo

Ciężki temat, dzisiaj usłyszałem o śmierci dziewczyny, której nikt nie chciał pomóc. Może łatwo mi tak mówić, ale z informacji, które zdobyłem szukała pomocy nie bezpośredniej, ale przez media.
Takie osoby nie potrafią mówić o własnych problemach, gdyż boją się odrzucenia i kolejnego bólu. Jeśli to robią to robią to poprzez bloga, różne fora czy nawet vlogi. Ciężko to w to uwierzyć, ale być może ktoś za waszą ścianą potrzebuje pomocy, a Wy nic z tym nie zrobicie. Niektórzy uważają, że samobójstwo to najgorszy czyn, który człowiek może popełnić, ale czy na pewno? Patrząc na historie osób, które to robią to można się zastanawiać dlaczego się tak dzieje? Najczęstszym problemem jest dom rodzinny. Tak właśnie miejsce, w którym powinniśmy znaleźć schronienie. Problemem mogą być rodzice lub rodzeństwo, ale czasami nawet skrajna bieda. Czy ludzie, którzy mają takie problemy potrafią to ukrywać? Tak, ponieważ wstydzą się tego że mają takie życie. Ale czy to jest ich wina?
Czy nie możemy z tym nic zrobić? Możemy, ale czasem jest za późno. Żałuję, że nie poznałem tej dziewczyny. Dlaczego? Powód jest oczywisty, chciałbym jej pomóc. Może to brzmi absurdalnie, ale anonimowa postać z drugiego końca świata chciałaby pomóc nieznajomemu. Ale taki już jestem. Dlatego powstał ten blog z myślą o innych. Czasami jest łatwiej z kimś porozmawiać kogo się nie zna, można mu powiedzieć wszystko, a czasami jak się powie to od razu jest lżej. Czy mam rację? W moim przypadku to się sprawdza. Podsumowując nie bądźmy obojętni na ludzkie wołanie o pomoc, nawet jeśli jest nie prawdziwe to nic nie stracimy. Jeśli zaś okaże się prawdą możemy uratować ludzkie istnienie, a oto chyba chodzi w naszej ziemskiej egzystencji.
LeLoupSoiltaire


P.S Jak będziecie szukać to znajdziecie to co chcecie . . .

poniedziałek, 27 lutego 2017

3 filary szczęścia

Cześć Wam!
Ostatnio nie pisałem do Was, bo po prostu jestem szczęśliwy. Jak to możliwe? Złożyło się na to kilka zdarzeń. Po pierwsze kilka pochwał od trenerów oraz same udane treningi w pierwszej drużynie. Czy coś w tym nadzwyczajnego? Dla mnie nie, bo kiedyś obiecałem komuś, że zagram z orzełkiem na piersi, więc muszę iść ciągle wciąż naprzód i naprzód. Może jeszcze w tym sezonie nie zagram w pierwszej drużynie, ale przyszłość należy do mnie.Po drugie, spotkałem cudowną osobę, która po prostu jest niezwykła. Posiada niesamowity dar, który ja też mam. Potrafi wysłuchać drugiego człowieka, poszukiwałem od bardzo dawna, takiej osoby, ale nie mogłem znaleźć. W końcu gdy się to udało czuję się zrozumiany. Z wieloma ludźmi rozmawiałem, wysłuchiwali mnie, ale to nie było to. Dopiero dwa tygodnie temu to znalazłem i mogę powiedzieć, że było warto. Po trzecie znalazłem spokój ducha. Czy to możliwe? Jak widać tak, ale czy to na pewno spokój ducha, a może po prostu lenistwo. Ostatnio zabrałem się do ciężkiej pracy i przestałem się martwić wszystkim wkoło. Po prostu jestem spokojny o swoją teraźniejszość i przyszłość. To bardzo dziwne uczucie, kiedy przez cały czas czujesz się jakbyś śnił w swoim najpiękniejszym śnie. Ponadto przez kilka dni udało mi się zrobić kilka rzeczy, które były kiedyś dla mnie niemożliwe z powodu mojej nieśmiałości. Dzisiaj tak krótko, ponieważ nie lubię się rozpisywać. Mam prośbę, do kilku osób, aby nie czytały tego bloga na lekcji, po prostu tego bardzo nie lubię jak ktoś czyta moją pracę przy mnie. Każdy śmiech, biorę do serca i czuję się z tym gorzej, że ktoś nie potrafi docenić mojej pracy. Wiem o tym że to internet i tu panują zupełnie inne prawa, ale jeśli mnie szanujecie to spełnicie moją prośbę. Pozdrawiam
LeLoupSoiltaire


P.S. Filary których poszukujecie to:
*ZROZUMIENIE
*PRZEKRACZANIE GRANIC
*SPOKÓJ DUCHA

Każdy musi znaleźć swoje filary, tę są moje :)


piątek, 17 lutego 2017

Fatum

Dzisiaj trochę cofnę się w przeszłość. Dlaczego? Bo coś nie chce się odczepić od mojej rodziny. To Fatum. 4 lipca zeszłego roku z tym światem pożegnał się mój tata, czasami mi go brakuje, ale już się do tego przyzwyczaiłem. Wiadomo pierwsze miesiące były trudne, ale zawsze miałem ze sobą swojego przyjaciela Fadusia. Dla niektórych może wydać się to śmieszne, ale najlepszym moim przyjacielem był mój kochany pies, którego kiedyś jacyś ludzie go porzucili i zostawili na ulicy. Jednak mojego przyjaciela już nie ma. Może odszedł z tęsknoty za swoim panem. Czy on zapomniał o mnie? Byłem dobity jak codziennie wracając ze szkoły patrzyłem jak się męczy, widać że go wszystko bolało. Gdy coś jadł zaraz to zwracał, gdyż nie mógł tego przyjąć przez swoje guzy. Miesiąc po swoim panie musieliśmy go uspać, aby biedaczek się nie męczył. Jednak gdy coś się kończy to coś się zaczyna i tak było tym razem. Do naszego trafił mały rudy kotek o imieniu Amir. Nie lubiłem go, bo dokuczał Fadusiowi jak ten był chory, ale jednak byłem dzisiaj bardzo zasmucony dowiadując się, że został potrącony przez auto. Nasz sąsiad, który to widział powiedział, że kierowca zamiast zwolnić to tylko przyspieszył jak zobaczył naszego zwierzaka i uciekł z miejsca wypadku. Niestety chyba nikt nie zapamiętał auta, ani tablic rejestracyjnych żeby ukarać sprawcę. Ale pierwszą myślą jaka mi przeszła przez myśl to czemu? Co ten kot mu takiego zrobił? Kobieta, która jechał w przeciwną stronę potrafiła się zatrzymać i go przepuścić przez ulicę widząc go. A gdyby to było dziecko, takie bardzo małe to co by zrobił ten kierowca? Każdy z Nas mógł być tym kierowcą, nie tylko w samochodzie, ale i  w życiu. Tak w życiu nie pomyliłem się. Jeśli jesteśmy w stanie uderzyć psa i kota, to będziemy również w stanie uderzyć człowieka. Czy wtedy już tak bardzo zagłuszamy siebie że nie słyszymy wyrzutów sumienia. Jednak najbardziej mnie zabolała wypowiedź jednej osoby, która zaatakowała moją mamę, że jest to jej wina że kot biegał po ulicy, a nie wina kierowcy. Ale ja mam pytanie kto zabił tę istotę żywą, moja mama czy ten kierowca? Przecież każdy ma z Was swojego pupila, to chyba nie wyobrażacie sobie, że ktoś Was oskarża o to że to Wasza wina, że kogoś przygarnęliście do domu, a on uciekł i zniszczył kawałek zderzaka. Właśnie się zastanawiam gdzie zmierza nasza cywilizacja, jeśli szukamy usprawiedliwienia dla osób które odbierają życie nie mając do tego prawa. Niestety w złym kierunku, dostajemy coraz większej znieczulicy na wszystko, zapominając co jest najważniejsze w naszym życiu. Dla każdego jest to co innego, dla mnie jest to przyjaźń więc dzisiejsza sytuacja mnie bardzo zabolała, gdyż nie odszedł kot, ale przyjaciel nie mój ale mojej mamy. Mój przyjaciel - TATA już dawno stąd odszedł, ale mam nadzieję że już nie cierpi, tak samo jak mój czworonożny przyjaciel. Niech to FATUM już odejdzie, chcemy mniej cierpienia.
LeLoupSoiltaire

P.S. Nasi najwięksi czworonożni przyjaciele :(

poniedziałek, 13 lutego 2017

Woda i lód

Są rzeczy pewne na tym świecie. Często się nawet nie zastanawiamy, dlaczego się tak dzieje. Mógłbym wymienić wiele zjawisk fizycznych czy biologicznych, ale dzisiaj się skupię na jednym. Jako, że jest zima, zawsze mnie fascynowało jedno zjawisko podczas tej pory roku, a raczej jego skutki. Dlaczego zawsze na wiosnę, drogi mają więcej dziur, a większa liczba budynków niż zwykle nadaje się do rozbiórki. Odpowiedź jest banalnie prosta, jest to wina wody. Kiedy jest nieszkodliwa idealnie wpasowuje się do szczeliny, tylko po to aby z nadejściem pierwszych mrozów ją powiększyć. I ten proces jest nieustanny podczas najchłodniejszej pory roku. Tylko, że z upływem czasu już nie tylko powiększa szczelinę, ale niszczy drogę. Czy to zjawisko fizyczne związane ze zmianą objętości jest Wam znajome? Nie, a może widzicie podobieństwo do czegoś innego, może perfidnego zachowania ludzi? Nadal nic nie widzicie, to w takim razie Wam wszystko wyjaśnię. Chodzi mi dokładniej o oszczerstwa, kłamstwa i plotki, które niszczą relację między ludzkie. Na początku jedno kłamstwo, może wydawać się niczym poważnym, przecież ja tylko chce jak najlepiej dla siebie. I to jest największy błąd, gdyż następnie jest tak często powtarzane, że staje się prawdą czyli zamarza i powiększa szczelinę. Przecież kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą. Czyż nie mam racji? Ile razy wasze kłamstwo stało się prawdziwą wersją, która ukryła prawdę? Nie wiecie, zresztą sam też nie wiem. Ale chyba moje kłamstwa nikogo nie skrzywdziły, jedynie mnie, ale czy to nie jest słuszna kara, za brak odwagi do głoszenia prawdy? Uważam, że nie, kara powinna być surowsza, tylko po to aby ludzie się jej bali. Dlaczego ponownie popełniamy te same błędy? Ponieważ nie boimy się konsekwencji jakie możemy ponieść. Ale wracając do zrywania przyjaźni przez kłamstwo, kiedy to następuje? Kiedy prawda wyjdzie na jaw. Czy nie lepiej od razu się przyznać do własnego błędu? Czy nie lepiej sprostować swoją wersje wydarzeń? Wydaję mi się że tak, co potwierdza przysłowie: "Prawda wyjdzie zawsze na jaw.". Więc nie ma szans aby ukryć prawdę. I teraz zastanówmy się co może pomyśleć naszych przyjaciel, kiedy wie że może liczyć na naszą uczciwość. Wtedy jest łatwiej pozbyć się wody ze szczeliny, póki jest gorąca. Gorzej już z lodem, lód można tylko zauważyć dzięki innym osobą, ale niestety jest już go się ciężko pozbyć. Trzeba naprawdę ciężko pracować, aby się go pozbyć. Nie jest to proces łatwy, ale nie jest to również proces krótkotrwały. Aby ponownie zdobyć zaufanie przyjaciele, trzeba naprawdę ciężko zapracować. Ja życzę Wam abyście mieli odwagę, do głoszenia prawdy. Pamiętajcie błądzić jest rzeczą ludzką, ale zawracać potrafią tylko najsilniejsi? Czy Ty należysz do tych najsilniejszych? 
                                                                                                                                  
                                                                                                                                    LeLoupSoiltaire




Tu zamieszczam link to piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=AXnqkVTFUqY



środa, 8 lutego 2017

Wszyscy równi

Dzisiaj o czym mógłbym napisać? Mam kilka pomysłów, ale chciałbym aby ten post rozwalił Was w drobny pył. Jestem pewien, że każdy z Was ma pewien system wartości. Każdy z Nas wierzy w co innego. Ja jestem Chrześcijaninem, może wśród moich czytelników są wyznawcy innych religii. Nie wiem. Ale chyba każdy z Nas zrobiłby wszystko, aby przekonać inne osoby do swojej wiary.
I teraz pytanie do Was? Co byliście w stanie zrobić, aby kogoś przekonać do własnych racji?
Jedni odpowiedzą, że nic nie zrobią. Mają do tego prawo, ale czy to słuszna droga? Czy chcecie przez całe swoje życie nic nie robić? Czy chcecie, aby nikt o Was nie pamiętał? Kolejne osoby odpowiedzą, że są w stanie przekonać inne osoby rozmową do swoich racji. Jesteście tego pewni? Ja bym nie był w stanie, ponieważ jeśli chce kogoś przekonać kogoś do swoich racji to muszę się orientować w danym temacie. Nie jest to łatwe, ale znam takie osoby, które to potrafią robić w znakomity sposób. Jest tylko między nami jedna różnica, Oni znają fragmenty Nowego i Starego Testamentu na pamięć. Dlatego podziwiam takie osoby, szczególnie wyznawców innej wiary, że potrafią tak znakomicie bronić własnych wierzeń. Ja niestety tak nie potrafię, dlatego jestem osobą podatną na manipulacje, ale to zmieniam. Poprzez zgłębianie tajemnic ukrytych w Piśmie. Czasami My Chrześcijanie powinniśmy brać przykład z innych ludzi, którzy wyznają inne wartości. Niektóre osoby, byłyby w stanie zabić innych ludzi w obronie wiary. Czy to słuszne? Zgodnie z wiarą chyba tak, ale czy Tego Nas uczy Bóg. Czy Nas uczy zabijania, a może Nas uczy miłosierdzia? Czy Bóg Nas nie uczy wybaczania? Czy ciężko Nam to zrozumieć? I teraz dochodzimy, chyba do najpiękniejszego przykładu przekonywania do własnych racji. Nasze zachowanie i uczynki pokazują naszą wiarę. Czy jako ludzie nie powinniśmy przestrzegać Bożych praw? Są one różne dla każdej religii, ale one istnieją, więc dlaczego nie postępujemy zgodnie z nimi? Czy jest to dla Nas niewygodne? A może po prostu jesteśmy leniwi? Nie wiem, ale powinniśmy dawać przykład. Ostatnio, na ulicy zobaczyłem piękny przykład wiary człowieka. Nie wiem czy był katolikiem, hindusem, a może ateistą - NIE WIEM. Jedynie co wiem, to pomógł osobie potrzebującej, ofiarując jej posiłek. Zwykły gest życzliwości, ale pokazuje jak ktoś ma wielką wrażliwość. Czy nie łatwiej pomagać niż szkodzić? Pewnie nie, patrząc na to ile mamy wojen. Wiem czasami żyję marzeniami, ale świat nie należy do władców, ale do Nas ludzi młodych. Jest Nas więcej czy nie możemy tego zmienić. Czy w końcu przestaniemy się bać wyznawać swojej wiary? Niech każdy z Was, jutro zacznie zmianę świata na lepsze. Jak? Poprzez drobne uczynki, ale takie które pokażą, jakim jesteś człowiekiem. Pokaż, że los drugiego człowieka nie jest dla Ciebie obojętny:)
 LeLoupSoiltaire

P.S. Jeśli post Ci się spodobał, udostępnij go niech trafi do jak największej liczby osób

poniedziałek, 6 lutego 2017

Tajemna Moc

Co można zrobić z własną mocą? Co by było gdybyśmy potrafili cofać się w czasie? Dzięki wspaniałej produkcji Dontnod Entertainment mam pewne przepuszczania. Jesteśmy tylko ludźmi i kiedy w grę wchodzą emocję przestajemy racjonalnie myśleć i robimy wszystko aby sprawa potoczyła się po naszej myśli. A jeśli by się tak nie stało. Czysto hipotetycznie mając taką moc moglibyśmy powtarzać swoją decyzje milion razy tylko po to aby uzyskać przychylne nam wnioski.
I tak bez końca. W jakim wtedy świecie byśmy żyli, a może spowodowalibyśmy jakąś wyrwę czasoprzestrzenną, w tym momencie powinienem pochylić się nad kilkoma pracami naukowymi w tej dziedzinie, ale nie zrobię tego. Jeśli ktoś będzie ciekawy, to niech sobie poszuka jakiś informacji w internecie. A gdyby naszą utopię zamienić w jedno życzenie. Co jeśli nasza moc zadziałałaby tylko raz, cobyście zrobili. Uratowali swojego bliskiego, zmienili wybór szkoły/pracy, wymienili żonę na lepszy model? Ja chyba nie jestem pewien, ale mam takie trzy momenty z mojego życia, które bym zmienił. Nie wiem jakby, wpłynęły na moje życie, ale chciałbym zobaczyć jakby takie zmienione życie by się potoczyło. Czy domyślacie się co bym zmienił? Jeśli nie to na pewno jeden moment z mojego życia znajdziecie w innym poście. Podpowiem jest to najbardziej popularny post. Ale dwie kolejne zmiany to tak do końca nie jestem ich pewien. Dlaczego? Bo się teraz zastanawiam nad konsekwencjami moich decyzji. Co spowodowało, że jest tu gdzie jestem. Ale patrząc na bohaterkę produkcji, musiałbym coś poświęcić w zamian za "lepsze jutro". Czy byłaby to rodzina? Czy byli to przyjaciele? A może było by to harcerstwo? Nie wiem, ale chciałbym się dowiedzieć. Ja szukam już tylko jednego do pełni szczęścia. Również dzisiaj to sobie uświadomiłem. Mam wszystko, chociaż nie wyglądam na takiego, ale tylko jednej osoby mi brakuje. Już się nie mogę doczekać na spotkanie z nią. To będzie niezwykłe przeżycie. A Ty jesteś już szczęśliwy? Ale nie tylko kiedy Cię widzą inni ludzie, ale również czy jesteś szczęśliwy w głębi duszy? Na tę pytania odpowiedzcie sobie. Ja jestem już gotowy na spotkanie. Czekam na Ciebie P..... .
LeLoupSoiltaire

środa, 1 lutego 2017

Nie czytajcie tego

I co mam napisać. Najbardziej bolesne słowa: "zostańmy przyjaciółmi"...
Moje myśli odpłynęły, nie wiem co mówiłaś, ja tylko odgrywałem jedną z ważniejszych ról w moim życiu, czyli udawałem jakby nic się nie stało. Niestety w tym mam doświadczeniu, w ukrywaniu moich emocji. Nawet nie wiesz ile razy o Tobie myślałem, może się domyślałaś, ale ja codziennie robiłem wszystko aby tego nie okazywać. Szczęśliwy czasu nie liczą, ale ja policzyłem 104 dni
9 godzin  47 minut i kilkanaście sekund. Tyle czasu dałem radę wszystko dusić w sobie. Przez ten czas tylko żyłem marzeniami o Tobie. Śniłem o pięknych blond włosach, który powiewały przy Twoim tańcu. O uśmiechu, który wprowadzał mnie zawsze w śmiech oraz o oczach. Nawet nie wiem jaki jest ich kolor, ale zapamiętałem, że są pełne nadziei. Nadziei, której teraz mam pełno. Wierzę, że dasz mi w przyszłości szansę. Będę czekał, bo w tym już jestem mistrzem, ale nie zrezygnuje. Już raz powiedziałem takie słowa jednej osobie, ale wtedy poszukiwałem bliskości, poszukiwałem miłości. Wtedy chciałem się tylko przytulić i zapomnieć o całym świecie, z dala od mojego domu. Jednak teraz te słowa nabierają nowego znaczenia. Wiesz o tym że Ci tylko powiedziałem, że mi się podobasz. Myślę że powinienem powiedzieć więcej. Co przez ten czas czułem. Wiem masz maturę i nie masz na to czasu, ale co po niej. Już myślałaś? Twoje odpowiedzi dały mi nadzieję, ale co z niej. Dalej jest obawa, co będzie bez Ciebie? Dla mnie nic tylko zwykłe życie. Studia, praca, a potem rodzina. A gdzie szczęście? Nie wiem na ten moment go nie widzę. Tylko Twój uśmiech mi go dawał. W sumie to są same głupoty. Nie potrafię opisać tego co czuję czy to tak łatwo zrozumieć? Przynajmniej wyrzucę z siebie odrobinę. Może będzie mi lżej. Nie wiem. Czas pokażę, ale pamiętaj że będę o Ciebie walczył, bo ja nie patrzę, na to jak wyglądasz ( chociaż jesteś śliczna) ale na to jaką jesteś osobą. Na to jaką możesz być żoną. Przez ostatni tydzień trenowałem z wieloma chłopakami i nie rozumiem ich podejścia do płci przeciwnej, dlatego postanowiłem, że taki na pewno nie będę. Ja chcę znaleźć tę jedyną i uważam że Ty tą jedyną jesteś.
LeLoupSoiltaire

Rozkojarzenie

Coś dziwnego ze mną ostatnio się dzieję. Nie mogę się na niczym skupić, ciągle o czymś zapominam, nawet jem mniej niż zwykle. Czy to normalne? Czym może to być spowodowane? Dlaczego moja pamięć zachowuje się inaczej niż zwykle? Jestem tylko zwykłym człowiekiem, więc nie wiem. Nie jestem biologiem, genetykiem ani psychologiem, aby stwierdzić dlaczego się tak dzieje. Muszę przyznać, że jest to bardzo dziwne uczucie wiesz, że coś miałeś zrobić, a nie wiesz co i nagle dostajesz wiadomość dlaczego Cię nie ma? A Ty sobie nagle przypominasz co miałeś zrobić. Moje myśli krążą w zupełnie innej rzeczywistości, żyje ostatnio marzeniami. Kilka rzeczy mi się udało, nawet widzę sens w moich planach na przyszłość, można powiedzieć że w końcu, ponieważ bardzo długo się wahałem. Jednak kilka zdarzeń utwierdziło mnie, że muszę związać swoje przyszłe życie ze sportem i z ludźmi. Ja wszystko robię dla innych, muszę być oceniany, już nie potrafię czegoś robić bez presji. Może dlatego istnieje ten blog, abyście mnie oceniali. Każdy z Was może to zrobić, bo jestem w tym momencie tworem publicznym, którego można zrównać z ziemią. Ale muszę Was zmartwić, jeśli to spróbujecie to się Wam nie uda. Dlaczego? Bo jestem sportowcem i każda krytyka motywuje mnie do jeszcze większego wysiłku. Ja krytykę traktuje jako doping, który motywuje do działania. Czasami nie znam słowa "NIE" nie rozumiem go i wszystko robię aby je zmienić. Czy to dobrze? Chyba NIE, ale ja za każdą decyzję odpowiadam, więc będę robić co mi się podoba. Wiadomo czasami trzeba zahamować i przyjąć słowo NIE, ale ja chyba już tego nie potrafię. Tak na mnie działają ludzie. Ja tylko staram się przystosować do środowiska i nadążyć za rozwojem ludzkości. Jednak to nie znaczy, że musimy wszytko pochłaniać co nam mówią inne osoby. Musimy się nauczyć wybierać z tego co najważniejsze. Musimy umieć wybierać sedno tylko tyle aby siebie zmienić na lepsze, ale nie na gorsze. W tym punkcie pojawia się kolejne pytanie filozoficzne, czyli co znaczy, że coś jest gorsze? Przecież my samy ustalamy granice i każdy z nas wie co jest dobre dla niego, a co złe. Dlatego jak zwykle każdy z Nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie. Co dla Ciebie znaczy, że ktoś jest gorszy od Ciebie? Co dla Ciebie znaczy, że ktoś jest lepszy od Ciebie? Ale musicie uważać, żeby nie dzielić ludzi, ponieważ z drugiej strony ten podział jest bezsensowny. Przecież każdy z Nas jest inny, każdy z Nas jest wyjątkowy więc Nas się nie da porównywać, jedynie w pojedynczych kategoriach. Na przykład mnie można porównywać z innym bramkarzami, ale nigdy nie będziecie mieli pewności, kto z Nas jest najlepszy, gdyż każdy z Nas mierzy się inną miarką i może być lepszy w czymś innym. Kończąc ten wywód musimy się skupić na tym co robimy. Nie możemy ciągle się porównywać do innych, ponieważ jest to bezsensu. Ale najważniejsze jest to że musimy zawsze wierzyć w siebie.
LeLoupSoiltaire

P.S. Znajcie sedno tego mimo, że próbuje odwrócić Waszą uwagę od najważniejszego.


A Wy ja daleko pójdziecie? https://www.youtube.com/watch?v=ZNra8eK0K6k

niedziela, 29 stycznia 2017

Miłość cierpliwa jest...

Dzisiaj dwie historie, obydwie z różnymi zakończeniami, ale prawdziwe. Mogę je napisać, bo moje czujne oko obserwatora potrafi dużo zauważyć. Obie historię zaczynają się podobnie czyli nieśmiały chłopak zastanawia się jak powiedzieć wybrance swego serca, że się w niej zakochał. Obaj bohaterowie wykazali się nieziemską cierpliwością i walką sam ze sobą, ponieważ ukrywali swoje uczucia przez prawie 4 miesiące. Czy to normalne? Dla jednych tak, a dla innych nie. Dlaczego tak długo wszystko dusili w sobie? Bali się najgorszego. Bali się po prostu odrzucenia. Przez ten okres chcieli jak najbardziej zbliżyć się do tej osoby. Chcieli być ich wsparciem. Chcieli być ich przyjaciółmi. Czy takie postępowanie przyniosło pożądany efekt? Chyba tak, ponieważ oboje się przełamali i w końcu powiedzieli co im leży na sercu. Ale nie do końca, ponieważ drugi nie zdążył wszystkiego powiedzieć, gdyż na takie wyznania nie wystarczy 10 minut. Czasami nie starczy całej nocy, ale drugiemu wystarczyła cała noc. Powiedział co czuję, przełamał się, zaryzykował i opłaciło się. Od tamtej nocy już nie jest sam. W końcu znalazł miejsce w jej sercu. Już nie będzie myślał całymi dniami i nocami o niej. W końcu będzie szczęśliwy z nią. A co z drugim, z tym który nie zdążył wszystkiego powiedzieć? Zostaje mu nadal nadzieja. Zostaje mu nadal walka o jej serce, ale jak to zrobić, przecież jak coś się kocha należy dać mu wolność. Co lepiej żeby on był szczęśliwy, czy żeby ona była szczęśliwa. Dla niego nikt nie jest ważny tylko Ona. On może się poświęcić, pewnie kiedyś wszystko minie i zapomni, a może będzie na nią czekać do końca świata? Nie wiem, jedynie co mogę to życzyć mu szczęścia w znalezieniu złotego środka, dzięki któremu znajdzie spokój duszy. Przecież w końcu do niego się szczęście uśmiechnie.
LeLoupSoiltaire




piątek, 20 stycznia 2017

Ślepe zaufanie

Pomoc. Co to oznacza? Czy istnieją ludzie, którzy znają to słowo? Czy istnieją ludzie, dla których ludzka krzywda nie jest obojętna? Wydaje mi się że tak. Ale każdy ma własne zdanie i może się ze mną nie zgodzić. Wspaniała akcja jaką jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to bardzo wielki zbiór takich ludzi. Jako wolontariusze poświęcają swój wolny czas, tylko po to aby komuś pomóc. Nagle w ten jeden dzień w roku, prawie całe społeczeństwo polskie się jednoczy. Być może są ignoranci, którzy będą uważać, że Jerzy Owsiak to największy złodziej. To ja mam do nich pytanie?
Czy lepiej być osobą, która pomaga WOŚP, czy lepiej nic nie robić i tylko narzekać? Ja wam odpowiem - LEPIEJ POMAGAĆ. Jeśli Wasze oskarżenia okażą się prawdziwe, to gratuluje że to zauważyliście, ale każda osoba, która włączyła się do akcji będzie oszukaną, ale dobrą osobą. A co jeśli się mylicie? Jesteście zwykłymi prostakami, którzy za nic sobie mają krzywdę innych osób. A po drugie składacie oszczerstwa przeciw "wielkiemu" człowiekowi, który chce zmienić ten kraj na lepszy. Dzięki niemu wiele osób zawdzięcza życie. No chyba się ze mną w tym aspekcie zgodzicie.
Nawet jeśli robi przekręty, to ile ludzkich istnień uratował? Co jest dla Was ważniejsze zdrowie i życie, a może pieniądze? Czemu nam tak łatwo przychodzi oskarżanie innych osób? Mógłbym znów się odnieść do sytuacji bardzo popularnej w polskim internecie. Znany youtuber Sylwester Wardęga wjechał na dworzec autobusowy w Krakowie. Za co ochroniarz chciał mu wlepić karę wysokości 80 zł. Pan Sylwester odmówił, co zakończyło się interwencją policji. Jeśli Was interesuje co się dalej wydarzyło to odsyłam Was do linku poniżej. Pomijając to kto miał rację w tym sporze, mam do Was pytanie co on dobrego zrobił? Niektórzy powiedzą, że nic. Ja postanowiłem spojrzeć na tę sprawę z innej strony, gdyż Pan Sylwester ujawnił, że przez złe oznakowanie musiał zapłacić karę. Czy jest to sposób na zarobek? Nie wiem nie mnie to oceniać, ale sam słyszałem o takich sytuacjach w innych miastach? Czy ktoś próbuje Nas oszukać, a może próbuje nadwyrężyć nasze zaufanie do władz mundurowych. Nie wiem, jestem zwykłym nastolatkiem, który uczy się funkcjonowania w tym świecie. Jednak nadal nie rozumiem i nie zrozumiem, dlaczego jest tyle jadu w licznych komentarzach po tymi akcjami. Nie wiem czy Ci ludzie, którzy stworzyli te wydarzenia są uczciwi, ale czemu wszyscy ich atakują. Oni chcą tylko lepszego kraju. On dbają o nasze bezpieczeństwo i zdrowie. Szanujmy ich za to co robią, i nie bądźmy tacy zajadli, on po prostu robią to na co większość z Nas nie ma odwagi.Są tylko ludźmi jak każdy z Nas nie zapominajmy o tym.

Może widać w tym poście, moją stronniczość, ale ja wiem ile dobrego zrobili. Nie patrzę na ich błędy tylko na to co zrobili dobrego. Jurek Owsiak, może ma swoje za uszami, ale jak to mój kolega powiedział jednoczy ludzi w szczytnym celu. Zaś Sylwester Wardęga musiał na czymś zarobić. Dorobił się na swoich prankach, oraz żartach na policji, ale później pomagał potrzebującym. Co z tego, że zarobił na filmie, który ukazał jego pomoc dla bezdomnych z Warszawy, ale ciągle aktywnie angażuje się w pomoc schroniskom. Czyli pomaga, a każda osoba pomagająca jest dobra. Takie mam zdanie.

A czemu takie postacie? Dużo się o nich mówi, a ja chce po prostu dotrzeć do większej liczby czytelników. Chciałbym aby moje posty pomagały Wam w pokonywaniu trudności życiowych. A jeśli nie pomagają, zawsze służę pomocą - może nie profesjonalną, nie merytoryczną ale szczerą i pełną poświęcenia. Po prostu już taki jestem chcę pomagać innym. Jeśli tego nie czujesz to mi przykro z tego powodu, ale naprawdę piszę to prosto z serca. Może mam 19 lat i niewiele wiem o życiu, ale wierzę w to, że świat może być lepszy. Może brzmię jak optymista, a nie jak realista, ale mam jeden argument, który powinien Was przekonać. Jaki? Świat jaki widzimy zależy od każdego z Was. W każdej porażce, możecie zdobyć naukę, którą wykorzystacie w przyszłości. Każde zwycięstwo, może Was tylko umocnić w dążeniu do jakiegoś celu. Jak to mówią są dwie strony medalu i tylko od Was zależy jaka dla Was strona będzie rzeczywista, a jak o której szybko zapomnimy. Wybór należy do Was!
LeLoupSoiltaire

Link do sytuacji z Krakowa: https://www.youtube.com/watch?v=nndN1ZdQoCQ
Jak wygląda dzielenie społeczeństwa? Obejrzyjcie komentarze :)






czwartek, 19 stycznia 2017

Proste słowa

Może to być dziwny post. Mam do Was prośbę może mi to ktoś wytłumaczyć, bo ja tego nie rozumiem. Dlaczego dziewczyny i kobiety w siebie nie wierzą? Czy to kompleksy? Dzisiaj spotkałem już kolejną osobę, która nie wierzy w własne umiejętności. Może to nie dotyczy tylko płci pięknej, ale jest taka moja teza, gdyż z inną się nie spotkałem. Słowa : "Jestem beznadziejna" ,       "Do niczego się nie nadaję" są dla mnie chore. Naprawdę trzeba szukać małych drobnostek i je zauważać. Jeśli sami siebie nie zaakceptujemy jacy jesteśmy to nie będziemy akceptowani przez innych. Czy macie się czego wstydzić? Nie sądzę. Możecie mi wierzyć, kiedy zacząłem dostrzegać małe pozytywne drobnostki, to od razu świat stał się radośniejszy. Również dzięki temu nauczyłem się akceptować siebie. Nikt z Nas nie jest idealny. Taka smutna prawda, my tylko dążymy do ideału, ale jak zawsze powtarzam, każdy z Nas jest wyjątkowy. Nie bójcie się siebie. Nie bójcie się podejmować trudnych decyzji. Być może brak wiary z siebie, jest spowodowany przeszłością - nie wiem.To jest pytanie do Was. Jeśli tak to próbujcie ... . Nie wiem czego próbujcie. Zapomnieć się nie da. Z niektórych rzeczy wyciągnąć wniosków też się nie da. To może przeobrazić Waszą słabość w zaletę. Jak? Nie będzie to łatwe. Najpierw musicie dobrze ją przypomnieć i doświadczenia z przeszłości wykorzystać w przyszłości. Uczyć się na własnych błędach. Ale najważniejsze to musicie sobie zaufać. Każdy problem jest ważny, ale nie możecie się poddawać przez byle powód. Może moje myśli są podobne, do poprzednich wpisów, ale uważam że czasami moją wiedzę warto uzupełnić. I mam jeszcze jedno pytanie. Tym razem do samego siebie. Dlaczego nie umiem mówić? Dlaczego nie umiem rozmawiać? Radę na jutro nie bój się swoich decyzji one nie będą złe tylko dadzą Ci nowe doświadczenie. Czas pokaże czy będzie to coś więcej niż tylko doświadczenie, a może tylko nauka na przyszłość. Jak ktoś mnie nie zna, albo zna to tą wiedzę może wykorzystać przeciwko mnie. Ja chętnie nauczę się na własnych błędach. Nie umiem rozmawiać. Nauczcie mnie. Nie jestem takim opornym uczniem. Pamiętajcie ja będę to zawsze powtarzać, wierzcie w siebie.
LeLoupSoiltaire

środa, 18 stycznia 2017

Nowa Twarz

Każdy sportowiec przeżywa różne chwile, ale bycie "nowym" nie należy do niczego przyjemnego. Byłem tylko raz nowym, jak zaczynałem grać w piłkę nożną. Jednak teraz znowu poczułem jak to jest być nowym. Nie wiem czy zawsze tak jest, ale teraz zauważyłem pewne podobieństwo. Jak to w szatni każdy chce gdzieś usiąść i spokojnie się przebrać. Ale co wtedy gdy miejsc jest 20 a zawodników 27. Po prostu niektórzy muszą przebierać się na stojąco lub siedząc na ziemi w jakimś kącie. Na początku po prostu nowe osoby, zazwyczaj boją się odezwać w nowej szatni. Czują się jakby byli najgorszymi wrogami zawodników. Nic w tym dziwnego. Przecież zawodnik nie wie na jakiej pozycji będzie grał nowy i czy go nie wygryzie. Jednak wracając do pierwszego treningu, kapitan naszej drużyny zachował się bardzo fajnie. Widząc, że jestem zagubiony po prostu podszedł do mnie i powiedział: " Jesteś z drużyną siadaj" i wtedy ustąpił mi swoje miejsce. Dla niego może to nic nie znaczący gest, a dla mnie to był znak, że mogę się liczyć w przyszłości w tej drużynie. Ale nieśmiałości nie da się wyleczyć z dnia na dzień. Trzeba robić małe kroczki. Ja te małe kroczki robię poprzez moją grę, oraz krótkimi rozmowami z pojedynczymi zawodnikami. Nie powiem jest ciężko, ale nikt nie mówił że będzie łatwo. Wczoraj był dla mnie najgorszy do tej pory dzień. Dlaczego?
Ponieważ była siłownia. Ale nie taka jak dla juniorów - ogólnorozwojowa tylko ćwiczyliśmy ze sztangą dwie partie ciała. Nogi i ręce. Jak z nogami nie miałem problemów to z rękami były ogromne problemy. Na nogi mieliśmy proste ćwiczenie - bo były to przysiady ze sztangą. Dla mnie sztanga ważyła 55 kilogramów, ale każdy miał inny ciężar. Ze swoim ciężarem musiałem zrobić 8 powtórzeń w 10 seriach. Pod koniec myślałem że nie dam rady, ale cenne wskazówki moich kolegów pozwoliły mi wykonać ćwiczenia do końca. Jednak po tej rozgrzewce :) odbyły się dla mnie katorgi. Miałem wyciskać 35 kilogramów, ale zacząłem od 30. Niby różnica pięciu kilo, ale ta zmiana zrobiła ogromną różnice. Przy tej sztandze miałem kilka kryzysów. Ale pokonać je pomogli mi koledzy, którzy mnie asekurowali oraz motywowali mnie do każdego powtórzenia. Skończyło się jak w poprzednim przypadku na 10 seriach po 8 powtórzeń. W przedostatniej serii musiałem zmniejszyć ciężar o 5 kilo, ale w ostatniej wróciłem do 30. Jednak na siłowni, poczułem się bardziej członkiem drużyny. Niby takie małe gesty, ale dla nowej twarzy robią bardzo wiele. W szczególności dla młodego zawodnika. A dzisiaj byłem zszokowany, kiedy okazało się, że kilku zawodników zwraca się do mnie po imieniu. Nie jestem już młodym! Jestem po prostu Grzesiem:) Jeszcze raz powtarzam takie małe rzeczy a cieszą. Ale nie tylko jest tak w życiu sportowca.  Również każdy z nas mógł przeżyć podobno sytuację w nowej szkole, w nowym mieście czy w nowej pracy. Jeśli spotkacie taką osobę nie utrudniajcie jej życia, bo i tak ma już trudno. Uwierzcie wspierajcie ją, nawet drobne gesty są dla tej osoby rzeczami, które mogą zmienić świat. Wracając do mnie chyba to wszystko do mnie wraca. Ja zawsze " opiekowałem " się nowymi osobami w drużynie, gdyż wiedziałem jak może być im ciężko. Nie bójcie się podejmować decyzji. Bądźcie pomocni i dawajcie coś innym od siebie.
LeLoupSoiltaire


P.S. 
Ostatnie moje posty są związane ze sportem, ponieważ mam ferie i jedynie co robię to trenuje. Czyli myślami i emocjami jestem przy piłce, więc nie mogę pisać o czymś innym :)

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Debiutancka twarz

Sobota. Już minęła, ale tego dnia nie zapomnę bardzo długo. Rozpoczął się od dość nietypowego śniadania. Tego dnia zjadłem kanapki z ugotowanym szpinakiem, kotletem mielonym, a to wszystko zapieczone w żółtym serze. Po tak wyjątkowym śniadaniu, ten dzień nie mógł być zwykły. Był jak do tej pory najlepszy w moim życiu. Nieco zestresowany wyruszyłem w drogę na mecz. Droga nie była długa, ale po drodze miałem miliony myśli. Już się zastanawiałem czy zagram? Zastanawiałem się jak wypadnie studniówka, którą miałem tego samego dnia. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Kiedy już doszedłem na boisko normalnie się przebrałem i byłem zadowolony, że jestem na ławce rezerwowych. Tylko się modliłem aby moja drużyna strzeliła jak najwięcej bramek. Z każdą kolejną czułem się coraz lepiej. Kiedy dowiedziałem się, że zagram to byłem zarazem szczęśliwy, ale i przerażony. Nie mogłem przecież puścić żadnej bramki w debiucie. Jednak trener widząc mnie powiedział żebym się nie martwił i po prostu robił swoje. Wszedłem na boisko w 75 minucie czyli zagrałem trochę ponad 15 minut i zachowałem czyste konto. Byłem naprawdę szczęśliwy, ale zarazem się zastanawiałem co musi czuć bramkarz, który nie zagrał w tym meczu. Chyba nie mógł być zadowolony, że jakiś młokos zajął jego miejsce. Po meczu czułem się przez to trochę winny, ale już mi to minęło. Poczułem, że mam szanse na dłuższe pozostanie w tym zespole. Dlatego na treningach daję więcej niż 100%, bo to może być moja jedyna szansa. Również zauważyłem na dzisiejszym treningu ciekawe zachowanie, jakby drugi bramkarz zaczął mnie traktować jako zagrożenie. Czy naprawdę jestem taki dobry? Sądzę że nie mi to osądzać. Ja wiem, że muszę jeszcze ciężko pracować, aby choć troszeczkę zbliżyć się do poziomu moich starszych kolegów. Wracając do soboty, po meczu chodziłem cały w skowronkach i tylko chciałem się z kimś podzielić moim debiutem w ukochanej drużynie. Ale że mój charakter jest skomplikowany, to próbowałem to zrobić w taki sposób aby nikomu o tym nie mówić, a zwrócić uwagę na mój debiut. Niestety nie da się opisać mojego sposobu słowami. To tak jakby zjeść ciastko i mieć ciastko, po prostu się nie da. Nie chciałem się chwalić, jedynie czego potrzebowałem to trochę uwagi i zainteresowania. Wieczorem kiedy przyszedł czas przygotować się do nie zapomnianego zimowego balu, miałem obawy. Czy dobrze wyglądam? Czy się nie ośmieszę? I milion podobnych myśli, które towarzyszą mi w ważnych momentach mojego życia. Kiedy spotkałem się z moją partnerką, byłem lekko zszokowany, ale nie mogłem tego okazać, moja męska duma mi tego nie pozwalała. Wyglądała olśniewająca, A ja nawet nie zadbałem o moją fryzurę. Wstyd. Ale kiedy już dotarliśmy na miejsce, to z każdą minutą czułem się coraz pewniej. Nie bałem się już, że popełnię jakąś gafę. Przez ponad godzinę siedziałem na krześle i patrzyłem jak klasa miała ostatnią próbę poloneza oraz próbę generalną swojego przedstawienia. Wtedy myślałem tylko o jednym. Kiedy będzie jedzenie? Tutaj warto wspomnieć, że jedynym posiłkiem tego dnia było moje wspaniałe śniadanie. Więc możecie sobie wyobrazić moment kiedy Twój żołądek czeka do momentu kiedy zostanie napełniony. Mogę powiedzieć, że się wtedy śmiertelnie nudziłem. Od momentu uroczystego rozpoczęcia, do momentu kiedy zakończyło się przedstawienie nic ciekawego się nie wydarzyło, więc pominę to. Ale kiedy zaczęły się tańce to wszystko się zmieniło. Chyba tej nocy odkryłem w sobie tancerza. Naprawdę nie wiedziałem, że umiem tak tańczyć. Być może zostało mi to przekazane w genach? Albo moja partnerka była tak znakomita, że rozbudziła we mnie duszę tancerza. Nie wiem naprawdę nie wiem. To ciężko opisać, ale z kolejnymi tańcami czułem się coraz lepiej. Moja partnerka chyba też, ale dla niej to normalne, gdyż jest  wspaniałą tancerką. Z upływem czasu, miałem ochotę przez taniec wyrażać swoje emocje. Zacząłem się czuć jakbym opowiadał jakąś historię. Naprawdę podczas tej nocy poznałem niesamowite osoby, utwierdziłem się w moich przekonaniach oraz nabawiłem się bólu stóp. Być może to przez to, że jednym z moich ostatnich tańców był kankan. Nawet nie wiedziałem, że umiem go zatańczyć, wszyscy co próbowali to polegli, a mi się udało. Ta noc zapadnie mi w pamięci, gdyż wraz z moją partnerką chyba zostaliśmy najlepszą parą tego parkietu. Chociaż była jeszcze jedna para, która również podbijała parkiet, ale ich historię zostawię na innych raz. Rzeczy niemożliwe nie istnieją, a jeśli uważacie że nie mam racji, to wasze zdanie. Kwestia mentalności człowieka.
LeLoupSoiltaire

 Tu zamieszczam bardzo pozytywny utwór :https://www.youtube.com/watch?v=YykjpeuMNEk

piątek, 13 stycznia 2017

DayDream

Dzisiaj pomyślałem, że napiszę coś o sobie i o dążeniach do celu. Pewnie jak większość z Was wie jestem piłkarzem. Na razie tylko amatorem, ale mam nadzieję że w przyszłości się to zmieni. Ale to nie o przyszłości post, ale o przeszłości i teraźniejszości. Jeszcze rok temu uważałem, że popełniłem ogromny błąd nie zmieniając swoich barw klubowych. Nawet próbowałem sił w programie telewizyjnym, ale dzięki niemu uświadomiłem sobie jakim słabym bramkarzem jestem. Zacząłem znowu ciężko pracować na treningach mimo, że nie miałem konkurencji. W sumie przez 10 lat zawsze mi się układało, bo miałem ogromne zaufanie moich trenerów i zawsze mogłem liczyć na pierwszy skład. Jednak ciągle byłem sfrustrowany, że trenerzy pierwszego zespołu mnie zauważają. Denerwowało mnie również to, że inni bramkarze w moim wieku z naszego regionu zaczynali grać na poważnym poziomie, a ja dalej grałem w juniorach. Wogóle jeśli chodzi o juniorów, to było blisko rozpadu drużyny, ale okazało się że młodsi od nas koledzy nas wspomogli i staliśmy się postrachem ligi. I znowu w tym sezonie miałem szczęście. Na początku sezonu, ustaliliśmy z trenerem że będziemy bronili na zmianę z moim dobrym kolegą, ale niestety doznał kontuzji chyba po 4 meczu i od tamtego momentu broniłem w każdym spotkaniu. To pozwoliło mi nabyć jeszcze większej pewności siebie, ale również koledzy z drużyny darzą mnie większym zaufaniem niż drugiego bramkarza. A jeśli cała drużyna ma ogromne zaufanie do bramkarza, to automatycznie gra lepiej, ponieważ nie boi się o tyły, bo wiedzą że stoi tam ktoś kto może ich uratować. Po rundzie jesiennej miałem nadzieję, że trenerzy pierwszej drużyny mnie zauważą, ale nic z tego. Jednak sytuacja zmieniła się kilka dni temu. Pewnego popołudnia dostałem telefon od mojego trenera, który mnie poinformował o tym że mam się stawić na treningu seniorów. Byłem naprawdę szczęśliwy, że ktoś w końcu zauważył moje starania.Trening był zupełnie inny niż to do czego się przyzwyczaiłem, ale było naprawdę fajnie. Oczywiście wszyscy na mnie wołają młody, gdyż jest nowy i chyba najmłodszy. Dzisiaj był drugi trening i po nim się dowiedziałem, że mam przyjść na jutrzejszy sparing. Nie wiem czy zagram, ale jeśli tak to dam z siebie wszystko . Mam dwóch konkurentów, na pozycji bramkarza, ale darzę ich ogromnym szacunkiem, gdyż są niesamowici i już się czegoś nowego od nich nauczyłem. Więc boję się też jutrzejszego sparingu, bo nie chce popełnić jakiegoś błędu. I patrząc teraz w całą moją karierę w tym klubie wiem, że było warto czekać. Mam nadzieję, że zagram w tym sparingu, a w przyszłości może w lidze. Marzenia jednak się spełniają. To niesamowite uczucie wybiegać z herbem swojego ukochanego klubu na piersi, a jeszcze lepsze gdy tak się dzieje będąc w drużynie seniorów. Wiem że wszystkie moje decyzje były dobre i jestem pewien że nie zmieniłbym na żadne inne. Nigdy nie żałujcie swoich decyzji, gdyż na pierwszy rzut oka mogą się wydawać błędne, ale w perspektywie czasu mogą się okazać naprawdę trafne.
LeLoupSoiltaire


Piosenka, która obrazuje moje emocje w tej chwili: DayDream

wtorek, 10 stycznia 2017

Twarz człowieka cierpiącego

Jaka ona może być? Już się dzisiaj trochę nad tym zastanawiałem, ponieważ to był temat mojego wypracowania na języku polskim. Jednak między moimi przemyśleniami, a narzuconym tematem jest jedna mała różnica. Musieliśmy się odnieść do tekstów kultury związanych z wojną. Ale po co się tak bardzo cofać? Wystarczy wyjść na ulicę i co druga twarz to twarz człowieka cierpiącego. Nie lubię siać defetyzmu, ale taka jest prawda. Tylko że każdego z nas można zaliczyć do innej grupy osób cierpiących. Pierwszą grupą osób cierpiących są osoby, której przyczyną ich cierpienia jest choroba. Jedne cierpią mniej inne więcej, jednak każda chora osoba cierpi. I nie w mówicie mi że tak nie jest. Nawet najdrobniejsze zadrapanie, jest powodem lekkiego bólu, ale czy ten ból widać na twarzy ludzkiej. Jeśli chodzi o tak małe bóle to nie. Ale są pewne choroby, które niszczą człowieka. Powodują że marnieje w mgnieniu oka. Wtedy nawet najpotężniejsze i najbardziej zatwardziałe serca pękają. Nie ma dla nich żadnego ratunku. Jedyną ulgą jest okazanie cierpienia.
Dlaczego tak uważam? W sumie to nie wiem, ale przynajmniej takie osoby nie duszą w sobie bardzo licznych emocji, tylko pozwalają im uciec poza ich ciało. Jeśli myślicie, że to była najgorsza grupa to może macie rację, ale kolejną grupa ludzi cierpiących jest zupełnie inna. Czemu? Ponieważ cierpią z powodu uczuć. Zazwyczaj tym powodem jest ich miłość do kogoś, która nie jest odwzajemniona. Dla jednego to nic, dla innych to całe życie. Zapłakane twarze, rozmazane makijaże oraz wrak człowieka to tylko niektóre symptomy choroby zwanej cierpieniem. Co czują takie osoby? Na szczęście nie wiem, ale musi to być okropne. Dla nich cały świat w tym momencie nie istnieje. Nie widzą dalszego sensu życia. W sumie to nic dziwnego, gdyż miłość to największe uczucie na świecie, więc gdy one nie ma sensu, to czy ma sens życie? Dla tych osób nie i możemy tylko widzieć ich cierpienie. Ale czy naprawdę nic nie możemy zrobić? Wybór należy do Nas być biernym obserwatorem, albo okazać się prawdziwym przyjacielem, który zrobi wszystko, aby uratować drugą osobę. Na koniec zostawiłem grupę osób, które się poddają i użalają się nad własnym losem. Czy nie mogą tego zmienić? A może szukają współczucia innych osób? Czasami mi się wydaję, że ja należę do tej grupy. Jak coś mi nie idzie to szukam współczucia. Nie jestem z tego dumny, ale taki mój charakter. Po prostu jak najdłużej staram się wszystko ukryć, jednak gdy się przełamie i coś komuś zdradzę, to potem już z górki i staję się największą paplą szukającą współczucia. Pewnie ma to ciekawe podłoże psychologiczne, ale nie zastanawiałem się nad tym. Ale wracając do tej grupy porzucają swoje marzenia przez drobne nie powodzenia i cierpią. Jednak czy to prawdziwe cierpienie, a może tylko po to aby wzbudzić ludzką litość? Akurat w tym aspekcie to odpowiedź jest prosta. Zależy to od człowieka i jego psychiki. Jeśli jest silną osobą, która ma mocną psychikę to jedną racjonalną odpowiedzą jest szukanie przez niego współczucia. Jednak również ktoś musi się znajdować na końcu łańcucha pokarmowego. Tam znajdują się osoby, które nie radzą sobie z niepowodzeniami, nawet drobnymi. One naprawdę cierpią. Jak im pomóc? Trzeba je wspierać, ale przede wszystkim należy im pokazać drugą stronę medalu, każdego niepowodzenia. Przecież w każdej sytuacji można zobaczyć coś dobrego. Nawet z najgorszych momentów życia można wyjść. Wtedy nie należy się poddawać i trzeba z tego wyjść. Jeśli wyjdziemy będziemy silniejsi, a nasze cierpienie zostanie schowane za maską człowieka. Za maską do której nikt nie ma dostępu. Za maską, w której cierpienie będzie dla nas błahostką, a dla innych nie będzie istnieć. To tylko kilka grup, w których możemy zobaczyć twarz człowieka cierpiącego, a według Was jeszcze jakie są grupy?
Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach :)
LeLoupSoiltaire





czwartek, 5 stycznia 2017

Istota życia ludzkiego

Każdy z Nas się kiedyś urodził. Ale również każdy z Nas kiedyś umrze. Czy w takim razie jest sens żyć? Czy sens ma życie w świecie, gdzie ludzi się zabija z powodu wyznawania innej wiary? Czy sens ma życie w świecie, gdzie ludzie się zabiją z powodu koloru skóry? Czy ma sens życie w państwie, gdzie ludzie nie mają zaufania do rządu, którego samego wybrali? Nie ma sensu, ale to nie jest powód do zabierania sobie życia nawzajem. Życie to dar, który nam dali nasi rodzice i jest to jeden z niewielu darów, którego nie można kupić za pieniądze. Nie da się przecież nikogo wskrzesić. No chyba że jestem w błędzie to mnie poprawcie. Kilka dni temu odbył się kolejny zamach w Stambule. Co mi do tego? Że przeczytałem historię jednego ochroniarza, dla którego życie było bardzo ważne. Kilka dni wcześniej gdy pojawiło się zagrożenie na meczu piłkarskim to on wyprowadzał ludzi ze stadionu, po to żeby im uratować im życie. Niektórzy powiedzą, że oni za to mu płacą. Ale chyba nie płacą mu za to żeby poświęcił swoje życie? On ma tylko zabezpieczać imprezę sportową, a nie ratować życia ludzkie. Ale zaryzykował i uratował ich kilkanaście. Niestety podczas kolejnego zamachu, odbywał służbę w klubie nocnym. Ten klub był miejscem ataku. Ochroniarz tym razem nie oszukał śmierci i poległ. Czy coś zmienił swoim postępowaniem? Przedłużył koło życia. Być może dzięki niemu urodzi się jedno dziecko więcej. Tego nie wiem, ale wiem że nie tylko spełnił swoją służbę, ale spełnił obowiązek względem życia. Niektórzy z Nas nie potrafią korzystać z życia. A może to oni jako jedyni dobrze wykorzystują swoje życie? Czy osoby, które nigdy nie wychodzą z domu, żyją w świecie wirtualnym żyją naprawdę. A może jedynie śnią na jawie. Nie wiem. Po prostu nie wiem. Ich droga jest dobra, a może nasza. Nie wiem. Chyba najlepszym rozwiązaniem dla życia byłoby, gdyby człowiek by wymarł. Przynajmniej inne istoty miałyby możliwość odpowiedniego korzystania z życia. Jeśli mówię o istotach to może wyruszymy w kierunku abstrakcji. Na świat jest ogromny i jest to niemożliwe, abyśmy byli w nim sami. Jeśli w nim nie jesteśmy sami to dlaczego inne istoty się jeszcze nie pojawiły? Są dwie opcje są bardziej zacofane niż my, albo wiedzą że nie jesteśmy rasą godną ich uwagi. Jeśli ta druga opcja to po prostu wiedzą, że sami się zniszczymy. Nikt nie musi ingerować w ludzką działalność, po prostu już taka nasza natura. Natura, z którą możemy walczyć, ale to syzyfowa praca. Czy w takim razie nasze życie ma jakikolwiek sens? Ten artykuł to nie jest odpowiedź na to pytanie, a tylko moje przemyślenia. Odpowiedzieć ja na to nie potrafię, gdyż każdy z Nas musi w głębi duszy znaleźć odpowiedź na to pytanie.
LeLoupSoiltaire

Tu zamieszczam link do czegoś nietypowego: https://www.youtube.com/watch?v=HLrv6ZPQJZw

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Klucz do każdego człowieka

Oko to ludzki i nie tylko ludzki organ, który umożliwia nam oraz zwierzętom poznawanie otaczającego nas świata za pomocą wzroku. Czy kiedyś się zastanawialiście nad tym, że oko można nazwać czymś więcej niż tylko narzędziem wzroku? Wzrok to zmysł, który bez swego narzędzia czyli oka nie miałby prawa bytu.
Ja ostatnio się nad tym bardzo często zastanawiałem rozmawiając z różnymi ludźmi i uważam, że oko to nie tylko wzrok, ale też odzwierciedlenie naszej duszy. Jest to lustro naszego charakteru, ale są w nim również głęboko schowane nasze intencje względem drugiej osoby . A wiedzieliście, że oko może być wykrywaczem kłamstw ?  A jak? Dzieci są niewinne i nie są skażone tak bardzo jak my tym światem. Po prostu nie umieją kłamać. A jeśli to próbują, to wystarczy im powiedzieć, żeby powtórzyły swoje kłamstwo patrząc nam prosto w oczy. Wtedy się pojawia dla nich ogromny problem, gdyż oczy mówią co innego niż słowa. Dzieci nie wytrzymują presji i mówią całą prawdę. Czyli nasz wzrok to obrońca przyzwoitości. Nie koniecznie. Czasami chcielibyśmy aby sobie wyłupić swoje oczy, gdyż przez nie mamy problemy. W większości jesteśmy wzrokowcami i ulegamy pokusą chodzącym po tym świecie. Chyba każdy wie o kim mówię:) Ale dlaczego ta metoda w większości działa tylko na dzieci? Z upływem czasu uodporniamy nasz wzrok na prawdę i zniekształcamy obraz jaki widzą nasze oczy. Wtedy przestają Nas tak dobrze bronić przed promieniowaniem świata i ulegamy wpływom większych i silniejszym sił. Jakie to są siły? Przeróżne, ale najsilniejszą siłą są inni ludzie. To oni wywierają wpływ na nasz wzrok, aby zniekształcić naszą rzeczywistość. To oni zniewalają naszą duszę. To przez nich często jesteśmy zaślepieni kłamstwem, gdyż prawda została bardzo dobrze zamaskowana. A nam niestety to bardzo pasuje i nie szukamy tej prawdy, ponieważ jest dla Nas niewygodna. Również w oczach można zobaczyć coś więcej. Można poznać historię drugiej osoby. Przez jej wzrok można się przenieść do naszej i jej przeszłości. Dzięki drugiej osobie możemy poznać prawdę, która została zamaskowana kilkanaście lat temu. Może przesadzam, ale patrząc na ludzi wydaje mi się, że wiem ile cierpieli przez całe swoje życie. Mówią, że łzy to woda z odrobiną soli mineralnych, więc nie powinny zostawiać po sobie śladu, Jednak w oczach wszystko widać. Widać każdą łzę, która wypłynęła z tego oka. Dzięki tym suchym łzą widzę swoją przeszłość, ale również przeszłość drugiej osoby.  Dlaczego my idąc ulicą chowamy swój wzrok.Gdyż boimy się co pomyślą o nas inni ludzie, ponieważ  nasz wzrok jest odpowiedzialny za pierwsze wrażenie. Jak zrobić dobre pierwsze wrażenie, gdy jest się nie zadbanym człowiekiem. Nasz wzrok dzieli rzeczy na trzy podstawowe kategorie. Podoba mi się, obojętne mi to, nie podoba mi się. Jeśli trafimy do pierwszej grupy, to nasze kontakty powinny być łatwiejsze niż w drugiej grupie. Jednak gdy trafimy do trzeciej grupy, może się zdarzyć, że nieważne jak bardzo będziemy ciężko się starać to i tak nie przekonamy drugiej osoby do nas. Ale najważniejsze jest to, że z oczu możemy wyczytać duszę drugiego człowieka. Czy jest osobą godną zaufania? Czy może zostać naszym przyjacielem? Czy nie chce zrobić nam krzywdy? Może wydać się to absurdalne, ale tak naprawdę jest. Oczy to klucz do duszy drugiego człowieka. Poznaj je, a poznasz drugiego człowieka. Pamiętaj Twoje oczy zawsze są prawdziwe.
LeLoupSoiltaire



Tu zamieszczam link do piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=yKNxeF4KMsY
Czemu ta piosenka?
Jest po prostu piękna, gdyż piękno jest w zwykłej prostocie