niedziela, 29 stycznia 2017

Miłość cierpliwa jest...

Dzisiaj dwie historie, obydwie z różnymi zakończeniami, ale prawdziwe. Mogę je napisać, bo moje czujne oko obserwatora potrafi dużo zauważyć. Obie historię zaczynają się podobnie czyli nieśmiały chłopak zastanawia się jak powiedzieć wybrance swego serca, że się w niej zakochał. Obaj bohaterowie wykazali się nieziemską cierpliwością i walką sam ze sobą, ponieważ ukrywali swoje uczucia przez prawie 4 miesiące. Czy to normalne? Dla jednych tak, a dla innych nie. Dlaczego tak długo wszystko dusili w sobie? Bali się najgorszego. Bali się po prostu odrzucenia. Przez ten okres chcieli jak najbardziej zbliżyć się do tej osoby. Chcieli być ich wsparciem. Chcieli być ich przyjaciółmi. Czy takie postępowanie przyniosło pożądany efekt? Chyba tak, ponieważ oboje się przełamali i w końcu powiedzieli co im leży na sercu. Ale nie do końca, ponieważ drugi nie zdążył wszystkiego powiedzieć, gdyż na takie wyznania nie wystarczy 10 minut. Czasami nie starczy całej nocy, ale drugiemu wystarczyła cała noc. Powiedział co czuję, przełamał się, zaryzykował i opłaciło się. Od tamtej nocy już nie jest sam. W końcu znalazł miejsce w jej sercu. Już nie będzie myślał całymi dniami i nocami o niej. W końcu będzie szczęśliwy z nią. A co z drugim, z tym który nie zdążył wszystkiego powiedzieć? Zostaje mu nadal nadzieja. Zostaje mu nadal walka o jej serce, ale jak to zrobić, przecież jak coś się kocha należy dać mu wolność. Co lepiej żeby on był szczęśliwy, czy żeby ona była szczęśliwa. Dla niego nikt nie jest ważny tylko Ona. On może się poświęcić, pewnie kiedyś wszystko minie i zapomni, a może będzie na nią czekać do końca świata? Nie wiem, jedynie co mogę to życzyć mu szczęścia w znalezieniu złotego środka, dzięki któremu znajdzie spokój duszy. Przecież w końcu do niego się szczęście uśmiechnie.
LeLoupSoiltaire




piątek, 20 stycznia 2017

Ślepe zaufanie

Pomoc. Co to oznacza? Czy istnieją ludzie, którzy znają to słowo? Czy istnieją ludzie, dla których ludzka krzywda nie jest obojętna? Wydaje mi się że tak. Ale każdy ma własne zdanie i może się ze mną nie zgodzić. Wspaniała akcja jaką jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to bardzo wielki zbiór takich ludzi. Jako wolontariusze poświęcają swój wolny czas, tylko po to aby komuś pomóc. Nagle w ten jeden dzień w roku, prawie całe społeczeństwo polskie się jednoczy. Być może są ignoranci, którzy będą uważać, że Jerzy Owsiak to największy złodziej. To ja mam do nich pytanie?
Czy lepiej być osobą, która pomaga WOŚP, czy lepiej nic nie robić i tylko narzekać? Ja wam odpowiem - LEPIEJ POMAGAĆ. Jeśli Wasze oskarżenia okażą się prawdziwe, to gratuluje że to zauważyliście, ale każda osoba, która włączyła się do akcji będzie oszukaną, ale dobrą osobą. A co jeśli się mylicie? Jesteście zwykłymi prostakami, którzy za nic sobie mają krzywdę innych osób. A po drugie składacie oszczerstwa przeciw "wielkiemu" człowiekowi, który chce zmienić ten kraj na lepszy. Dzięki niemu wiele osób zawdzięcza życie. No chyba się ze mną w tym aspekcie zgodzicie.
Nawet jeśli robi przekręty, to ile ludzkich istnień uratował? Co jest dla Was ważniejsze zdrowie i życie, a może pieniądze? Czemu nam tak łatwo przychodzi oskarżanie innych osób? Mógłbym znów się odnieść do sytuacji bardzo popularnej w polskim internecie. Znany youtuber Sylwester Wardęga wjechał na dworzec autobusowy w Krakowie. Za co ochroniarz chciał mu wlepić karę wysokości 80 zł. Pan Sylwester odmówił, co zakończyło się interwencją policji. Jeśli Was interesuje co się dalej wydarzyło to odsyłam Was do linku poniżej. Pomijając to kto miał rację w tym sporze, mam do Was pytanie co on dobrego zrobił? Niektórzy powiedzą, że nic. Ja postanowiłem spojrzeć na tę sprawę z innej strony, gdyż Pan Sylwester ujawnił, że przez złe oznakowanie musiał zapłacić karę. Czy jest to sposób na zarobek? Nie wiem nie mnie to oceniać, ale sam słyszałem o takich sytuacjach w innych miastach? Czy ktoś próbuje Nas oszukać, a może próbuje nadwyrężyć nasze zaufanie do władz mundurowych. Nie wiem, jestem zwykłym nastolatkiem, który uczy się funkcjonowania w tym świecie. Jednak nadal nie rozumiem i nie zrozumiem, dlaczego jest tyle jadu w licznych komentarzach po tymi akcjami. Nie wiem czy Ci ludzie, którzy stworzyli te wydarzenia są uczciwi, ale czemu wszyscy ich atakują. Oni chcą tylko lepszego kraju. On dbają o nasze bezpieczeństwo i zdrowie. Szanujmy ich za to co robią, i nie bądźmy tacy zajadli, on po prostu robią to na co większość z Nas nie ma odwagi.Są tylko ludźmi jak każdy z Nas nie zapominajmy o tym.

Może widać w tym poście, moją stronniczość, ale ja wiem ile dobrego zrobili. Nie patrzę na ich błędy tylko na to co zrobili dobrego. Jurek Owsiak, może ma swoje za uszami, ale jak to mój kolega powiedział jednoczy ludzi w szczytnym celu. Zaś Sylwester Wardęga musiał na czymś zarobić. Dorobił się na swoich prankach, oraz żartach na policji, ale później pomagał potrzebującym. Co z tego, że zarobił na filmie, który ukazał jego pomoc dla bezdomnych z Warszawy, ale ciągle aktywnie angażuje się w pomoc schroniskom. Czyli pomaga, a każda osoba pomagająca jest dobra. Takie mam zdanie.

A czemu takie postacie? Dużo się o nich mówi, a ja chce po prostu dotrzeć do większej liczby czytelników. Chciałbym aby moje posty pomagały Wam w pokonywaniu trudności życiowych. A jeśli nie pomagają, zawsze służę pomocą - może nie profesjonalną, nie merytoryczną ale szczerą i pełną poświęcenia. Po prostu już taki jestem chcę pomagać innym. Jeśli tego nie czujesz to mi przykro z tego powodu, ale naprawdę piszę to prosto z serca. Może mam 19 lat i niewiele wiem o życiu, ale wierzę w to, że świat może być lepszy. Może brzmię jak optymista, a nie jak realista, ale mam jeden argument, który powinien Was przekonać. Jaki? Świat jaki widzimy zależy od każdego z Was. W każdej porażce, możecie zdobyć naukę, którą wykorzystacie w przyszłości. Każde zwycięstwo, może Was tylko umocnić w dążeniu do jakiegoś celu. Jak to mówią są dwie strony medalu i tylko od Was zależy jaka dla Was strona będzie rzeczywista, a jak o której szybko zapomnimy. Wybór należy do Was!
LeLoupSoiltaire

Link do sytuacji z Krakowa: https://www.youtube.com/watch?v=nndN1ZdQoCQ
Jak wygląda dzielenie społeczeństwa? Obejrzyjcie komentarze :)






czwartek, 19 stycznia 2017

Proste słowa

Może to być dziwny post. Mam do Was prośbę może mi to ktoś wytłumaczyć, bo ja tego nie rozumiem. Dlaczego dziewczyny i kobiety w siebie nie wierzą? Czy to kompleksy? Dzisiaj spotkałem już kolejną osobę, która nie wierzy w własne umiejętności. Może to nie dotyczy tylko płci pięknej, ale jest taka moja teza, gdyż z inną się nie spotkałem. Słowa : "Jestem beznadziejna" ,       "Do niczego się nie nadaję" są dla mnie chore. Naprawdę trzeba szukać małych drobnostek i je zauważać. Jeśli sami siebie nie zaakceptujemy jacy jesteśmy to nie będziemy akceptowani przez innych. Czy macie się czego wstydzić? Nie sądzę. Możecie mi wierzyć, kiedy zacząłem dostrzegać małe pozytywne drobnostki, to od razu świat stał się radośniejszy. Również dzięki temu nauczyłem się akceptować siebie. Nikt z Nas nie jest idealny. Taka smutna prawda, my tylko dążymy do ideału, ale jak zawsze powtarzam, każdy z Nas jest wyjątkowy. Nie bójcie się siebie. Nie bójcie się podejmować trudnych decyzji. Być może brak wiary z siebie, jest spowodowany przeszłością - nie wiem.To jest pytanie do Was. Jeśli tak to próbujcie ... . Nie wiem czego próbujcie. Zapomnieć się nie da. Z niektórych rzeczy wyciągnąć wniosków też się nie da. To może przeobrazić Waszą słabość w zaletę. Jak? Nie będzie to łatwe. Najpierw musicie dobrze ją przypomnieć i doświadczenia z przeszłości wykorzystać w przyszłości. Uczyć się na własnych błędach. Ale najważniejsze to musicie sobie zaufać. Każdy problem jest ważny, ale nie możecie się poddawać przez byle powód. Może moje myśli są podobne, do poprzednich wpisów, ale uważam że czasami moją wiedzę warto uzupełnić. I mam jeszcze jedno pytanie. Tym razem do samego siebie. Dlaczego nie umiem mówić? Dlaczego nie umiem rozmawiać? Radę na jutro nie bój się swoich decyzji one nie będą złe tylko dadzą Ci nowe doświadczenie. Czas pokaże czy będzie to coś więcej niż tylko doświadczenie, a może tylko nauka na przyszłość. Jak ktoś mnie nie zna, albo zna to tą wiedzę może wykorzystać przeciwko mnie. Ja chętnie nauczę się na własnych błędach. Nie umiem rozmawiać. Nauczcie mnie. Nie jestem takim opornym uczniem. Pamiętajcie ja będę to zawsze powtarzać, wierzcie w siebie.
LeLoupSoiltaire

środa, 18 stycznia 2017

Nowa Twarz

Każdy sportowiec przeżywa różne chwile, ale bycie "nowym" nie należy do niczego przyjemnego. Byłem tylko raz nowym, jak zaczynałem grać w piłkę nożną. Jednak teraz znowu poczułem jak to jest być nowym. Nie wiem czy zawsze tak jest, ale teraz zauważyłem pewne podobieństwo. Jak to w szatni każdy chce gdzieś usiąść i spokojnie się przebrać. Ale co wtedy gdy miejsc jest 20 a zawodników 27. Po prostu niektórzy muszą przebierać się na stojąco lub siedząc na ziemi w jakimś kącie. Na początku po prostu nowe osoby, zazwyczaj boją się odezwać w nowej szatni. Czują się jakby byli najgorszymi wrogami zawodników. Nic w tym dziwnego. Przecież zawodnik nie wie na jakiej pozycji będzie grał nowy i czy go nie wygryzie. Jednak wracając do pierwszego treningu, kapitan naszej drużyny zachował się bardzo fajnie. Widząc, że jestem zagubiony po prostu podszedł do mnie i powiedział: " Jesteś z drużyną siadaj" i wtedy ustąpił mi swoje miejsce. Dla niego może to nic nie znaczący gest, a dla mnie to był znak, że mogę się liczyć w przyszłości w tej drużynie. Ale nieśmiałości nie da się wyleczyć z dnia na dzień. Trzeba robić małe kroczki. Ja te małe kroczki robię poprzez moją grę, oraz krótkimi rozmowami z pojedynczymi zawodnikami. Nie powiem jest ciężko, ale nikt nie mówił że będzie łatwo. Wczoraj był dla mnie najgorszy do tej pory dzień. Dlaczego?
Ponieważ była siłownia. Ale nie taka jak dla juniorów - ogólnorozwojowa tylko ćwiczyliśmy ze sztangą dwie partie ciała. Nogi i ręce. Jak z nogami nie miałem problemów to z rękami były ogromne problemy. Na nogi mieliśmy proste ćwiczenie - bo były to przysiady ze sztangą. Dla mnie sztanga ważyła 55 kilogramów, ale każdy miał inny ciężar. Ze swoim ciężarem musiałem zrobić 8 powtórzeń w 10 seriach. Pod koniec myślałem że nie dam rady, ale cenne wskazówki moich kolegów pozwoliły mi wykonać ćwiczenia do końca. Jednak po tej rozgrzewce :) odbyły się dla mnie katorgi. Miałem wyciskać 35 kilogramów, ale zacząłem od 30. Niby różnica pięciu kilo, ale ta zmiana zrobiła ogromną różnice. Przy tej sztandze miałem kilka kryzysów. Ale pokonać je pomogli mi koledzy, którzy mnie asekurowali oraz motywowali mnie do każdego powtórzenia. Skończyło się jak w poprzednim przypadku na 10 seriach po 8 powtórzeń. W przedostatniej serii musiałem zmniejszyć ciężar o 5 kilo, ale w ostatniej wróciłem do 30. Jednak na siłowni, poczułem się bardziej członkiem drużyny. Niby takie małe gesty, ale dla nowej twarzy robią bardzo wiele. W szczególności dla młodego zawodnika. A dzisiaj byłem zszokowany, kiedy okazało się, że kilku zawodników zwraca się do mnie po imieniu. Nie jestem już młodym! Jestem po prostu Grzesiem:) Jeszcze raz powtarzam takie małe rzeczy a cieszą. Ale nie tylko jest tak w życiu sportowca.  Również każdy z nas mógł przeżyć podobno sytuację w nowej szkole, w nowym mieście czy w nowej pracy. Jeśli spotkacie taką osobę nie utrudniajcie jej życia, bo i tak ma już trudno. Uwierzcie wspierajcie ją, nawet drobne gesty są dla tej osoby rzeczami, które mogą zmienić świat. Wracając do mnie chyba to wszystko do mnie wraca. Ja zawsze " opiekowałem " się nowymi osobami w drużynie, gdyż wiedziałem jak może być im ciężko. Nie bójcie się podejmować decyzji. Bądźcie pomocni i dawajcie coś innym od siebie.
LeLoupSoiltaire


P.S. 
Ostatnie moje posty są związane ze sportem, ponieważ mam ferie i jedynie co robię to trenuje. Czyli myślami i emocjami jestem przy piłce, więc nie mogę pisać o czymś innym :)

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Debiutancka twarz

Sobota. Już minęła, ale tego dnia nie zapomnę bardzo długo. Rozpoczął się od dość nietypowego śniadania. Tego dnia zjadłem kanapki z ugotowanym szpinakiem, kotletem mielonym, a to wszystko zapieczone w żółtym serze. Po tak wyjątkowym śniadaniu, ten dzień nie mógł być zwykły. Był jak do tej pory najlepszy w moim życiu. Nieco zestresowany wyruszyłem w drogę na mecz. Droga nie była długa, ale po drodze miałem miliony myśli. Już się zastanawiałem czy zagram? Zastanawiałem się jak wypadnie studniówka, którą miałem tego samego dnia. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Kiedy już doszedłem na boisko normalnie się przebrałem i byłem zadowolony, że jestem na ławce rezerwowych. Tylko się modliłem aby moja drużyna strzeliła jak najwięcej bramek. Z każdą kolejną czułem się coraz lepiej. Kiedy dowiedziałem się, że zagram to byłem zarazem szczęśliwy, ale i przerażony. Nie mogłem przecież puścić żadnej bramki w debiucie. Jednak trener widząc mnie powiedział żebym się nie martwił i po prostu robił swoje. Wszedłem na boisko w 75 minucie czyli zagrałem trochę ponad 15 minut i zachowałem czyste konto. Byłem naprawdę szczęśliwy, ale zarazem się zastanawiałem co musi czuć bramkarz, który nie zagrał w tym meczu. Chyba nie mógł być zadowolony, że jakiś młokos zajął jego miejsce. Po meczu czułem się przez to trochę winny, ale już mi to minęło. Poczułem, że mam szanse na dłuższe pozostanie w tym zespole. Dlatego na treningach daję więcej niż 100%, bo to może być moja jedyna szansa. Również zauważyłem na dzisiejszym treningu ciekawe zachowanie, jakby drugi bramkarz zaczął mnie traktować jako zagrożenie. Czy naprawdę jestem taki dobry? Sądzę że nie mi to osądzać. Ja wiem, że muszę jeszcze ciężko pracować, aby choć troszeczkę zbliżyć się do poziomu moich starszych kolegów. Wracając do soboty, po meczu chodziłem cały w skowronkach i tylko chciałem się z kimś podzielić moim debiutem w ukochanej drużynie. Ale że mój charakter jest skomplikowany, to próbowałem to zrobić w taki sposób aby nikomu o tym nie mówić, a zwrócić uwagę na mój debiut. Niestety nie da się opisać mojego sposobu słowami. To tak jakby zjeść ciastko i mieć ciastko, po prostu się nie da. Nie chciałem się chwalić, jedynie czego potrzebowałem to trochę uwagi i zainteresowania. Wieczorem kiedy przyszedł czas przygotować się do nie zapomnianego zimowego balu, miałem obawy. Czy dobrze wyglądam? Czy się nie ośmieszę? I milion podobnych myśli, które towarzyszą mi w ważnych momentach mojego życia. Kiedy spotkałem się z moją partnerką, byłem lekko zszokowany, ale nie mogłem tego okazać, moja męska duma mi tego nie pozwalała. Wyglądała olśniewająca, A ja nawet nie zadbałem o moją fryzurę. Wstyd. Ale kiedy już dotarliśmy na miejsce, to z każdą minutą czułem się coraz pewniej. Nie bałem się już, że popełnię jakąś gafę. Przez ponad godzinę siedziałem na krześle i patrzyłem jak klasa miała ostatnią próbę poloneza oraz próbę generalną swojego przedstawienia. Wtedy myślałem tylko o jednym. Kiedy będzie jedzenie? Tutaj warto wspomnieć, że jedynym posiłkiem tego dnia było moje wspaniałe śniadanie. Więc możecie sobie wyobrazić moment kiedy Twój żołądek czeka do momentu kiedy zostanie napełniony. Mogę powiedzieć, że się wtedy śmiertelnie nudziłem. Od momentu uroczystego rozpoczęcia, do momentu kiedy zakończyło się przedstawienie nic ciekawego się nie wydarzyło, więc pominę to. Ale kiedy zaczęły się tańce to wszystko się zmieniło. Chyba tej nocy odkryłem w sobie tancerza. Naprawdę nie wiedziałem, że umiem tak tańczyć. Być może zostało mi to przekazane w genach? Albo moja partnerka była tak znakomita, że rozbudziła we mnie duszę tancerza. Nie wiem naprawdę nie wiem. To ciężko opisać, ale z kolejnymi tańcami czułem się coraz lepiej. Moja partnerka chyba też, ale dla niej to normalne, gdyż jest  wspaniałą tancerką. Z upływem czasu, miałem ochotę przez taniec wyrażać swoje emocje. Zacząłem się czuć jakbym opowiadał jakąś historię. Naprawdę podczas tej nocy poznałem niesamowite osoby, utwierdziłem się w moich przekonaniach oraz nabawiłem się bólu stóp. Być może to przez to, że jednym z moich ostatnich tańców był kankan. Nawet nie wiedziałem, że umiem go zatańczyć, wszyscy co próbowali to polegli, a mi się udało. Ta noc zapadnie mi w pamięci, gdyż wraz z moją partnerką chyba zostaliśmy najlepszą parą tego parkietu. Chociaż była jeszcze jedna para, która również podbijała parkiet, ale ich historię zostawię na innych raz. Rzeczy niemożliwe nie istnieją, a jeśli uważacie że nie mam racji, to wasze zdanie. Kwestia mentalności człowieka.
LeLoupSoiltaire

 Tu zamieszczam bardzo pozytywny utwór :https://www.youtube.com/watch?v=YykjpeuMNEk

piątek, 13 stycznia 2017

DayDream

Dzisiaj pomyślałem, że napiszę coś o sobie i o dążeniach do celu. Pewnie jak większość z Was wie jestem piłkarzem. Na razie tylko amatorem, ale mam nadzieję że w przyszłości się to zmieni. Ale to nie o przyszłości post, ale o przeszłości i teraźniejszości. Jeszcze rok temu uważałem, że popełniłem ogromny błąd nie zmieniając swoich barw klubowych. Nawet próbowałem sił w programie telewizyjnym, ale dzięki niemu uświadomiłem sobie jakim słabym bramkarzem jestem. Zacząłem znowu ciężko pracować na treningach mimo, że nie miałem konkurencji. W sumie przez 10 lat zawsze mi się układało, bo miałem ogromne zaufanie moich trenerów i zawsze mogłem liczyć na pierwszy skład. Jednak ciągle byłem sfrustrowany, że trenerzy pierwszego zespołu mnie zauważają. Denerwowało mnie również to, że inni bramkarze w moim wieku z naszego regionu zaczynali grać na poważnym poziomie, a ja dalej grałem w juniorach. Wogóle jeśli chodzi o juniorów, to było blisko rozpadu drużyny, ale okazało się że młodsi od nas koledzy nas wspomogli i staliśmy się postrachem ligi. I znowu w tym sezonie miałem szczęście. Na początku sezonu, ustaliliśmy z trenerem że będziemy bronili na zmianę z moim dobrym kolegą, ale niestety doznał kontuzji chyba po 4 meczu i od tamtego momentu broniłem w każdym spotkaniu. To pozwoliło mi nabyć jeszcze większej pewności siebie, ale również koledzy z drużyny darzą mnie większym zaufaniem niż drugiego bramkarza. A jeśli cała drużyna ma ogromne zaufanie do bramkarza, to automatycznie gra lepiej, ponieważ nie boi się o tyły, bo wiedzą że stoi tam ktoś kto może ich uratować. Po rundzie jesiennej miałem nadzieję, że trenerzy pierwszej drużyny mnie zauważą, ale nic z tego. Jednak sytuacja zmieniła się kilka dni temu. Pewnego popołudnia dostałem telefon od mojego trenera, który mnie poinformował o tym że mam się stawić na treningu seniorów. Byłem naprawdę szczęśliwy, że ktoś w końcu zauważył moje starania.Trening był zupełnie inny niż to do czego się przyzwyczaiłem, ale było naprawdę fajnie. Oczywiście wszyscy na mnie wołają młody, gdyż jest nowy i chyba najmłodszy. Dzisiaj był drugi trening i po nim się dowiedziałem, że mam przyjść na jutrzejszy sparing. Nie wiem czy zagram, ale jeśli tak to dam z siebie wszystko . Mam dwóch konkurentów, na pozycji bramkarza, ale darzę ich ogromnym szacunkiem, gdyż są niesamowici i już się czegoś nowego od nich nauczyłem. Więc boję się też jutrzejszego sparingu, bo nie chce popełnić jakiegoś błędu. I patrząc teraz w całą moją karierę w tym klubie wiem, że było warto czekać. Mam nadzieję, że zagram w tym sparingu, a w przyszłości może w lidze. Marzenia jednak się spełniają. To niesamowite uczucie wybiegać z herbem swojego ukochanego klubu na piersi, a jeszcze lepsze gdy tak się dzieje będąc w drużynie seniorów. Wiem że wszystkie moje decyzje były dobre i jestem pewien że nie zmieniłbym na żadne inne. Nigdy nie żałujcie swoich decyzji, gdyż na pierwszy rzut oka mogą się wydawać błędne, ale w perspektywie czasu mogą się okazać naprawdę trafne.
LeLoupSoiltaire


Piosenka, która obrazuje moje emocje w tej chwili: DayDream

wtorek, 10 stycznia 2017

Twarz człowieka cierpiącego

Jaka ona może być? Już się dzisiaj trochę nad tym zastanawiałem, ponieważ to był temat mojego wypracowania na języku polskim. Jednak między moimi przemyśleniami, a narzuconym tematem jest jedna mała różnica. Musieliśmy się odnieść do tekstów kultury związanych z wojną. Ale po co się tak bardzo cofać? Wystarczy wyjść na ulicę i co druga twarz to twarz człowieka cierpiącego. Nie lubię siać defetyzmu, ale taka jest prawda. Tylko że każdego z nas można zaliczyć do innej grupy osób cierpiących. Pierwszą grupą osób cierpiących są osoby, której przyczyną ich cierpienia jest choroba. Jedne cierpią mniej inne więcej, jednak każda chora osoba cierpi. I nie w mówicie mi że tak nie jest. Nawet najdrobniejsze zadrapanie, jest powodem lekkiego bólu, ale czy ten ból widać na twarzy ludzkiej. Jeśli chodzi o tak małe bóle to nie. Ale są pewne choroby, które niszczą człowieka. Powodują że marnieje w mgnieniu oka. Wtedy nawet najpotężniejsze i najbardziej zatwardziałe serca pękają. Nie ma dla nich żadnego ratunku. Jedyną ulgą jest okazanie cierpienia.
Dlaczego tak uważam? W sumie to nie wiem, ale przynajmniej takie osoby nie duszą w sobie bardzo licznych emocji, tylko pozwalają im uciec poza ich ciało. Jeśli myślicie, że to była najgorsza grupa to może macie rację, ale kolejną grupa ludzi cierpiących jest zupełnie inna. Czemu? Ponieważ cierpią z powodu uczuć. Zazwyczaj tym powodem jest ich miłość do kogoś, która nie jest odwzajemniona. Dla jednego to nic, dla innych to całe życie. Zapłakane twarze, rozmazane makijaże oraz wrak człowieka to tylko niektóre symptomy choroby zwanej cierpieniem. Co czują takie osoby? Na szczęście nie wiem, ale musi to być okropne. Dla nich cały świat w tym momencie nie istnieje. Nie widzą dalszego sensu życia. W sumie to nic dziwnego, gdyż miłość to największe uczucie na świecie, więc gdy one nie ma sensu, to czy ma sens życie? Dla tych osób nie i możemy tylko widzieć ich cierpienie. Ale czy naprawdę nic nie możemy zrobić? Wybór należy do Nas być biernym obserwatorem, albo okazać się prawdziwym przyjacielem, który zrobi wszystko, aby uratować drugą osobę. Na koniec zostawiłem grupę osób, które się poddają i użalają się nad własnym losem. Czy nie mogą tego zmienić? A może szukają współczucia innych osób? Czasami mi się wydaję, że ja należę do tej grupy. Jak coś mi nie idzie to szukam współczucia. Nie jestem z tego dumny, ale taki mój charakter. Po prostu jak najdłużej staram się wszystko ukryć, jednak gdy się przełamie i coś komuś zdradzę, to potem już z górki i staję się największą paplą szukającą współczucia. Pewnie ma to ciekawe podłoże psychologiczne, ale nie zastanawiałem się nad tym. Ale wracając do tej grupy porzucają swoje marzenia przez drobne nie powodzenia i cierpią. Jednak czy to prawdziwe cierpienie, a może tylko po to aby wzbudzić ludzką litość? Akurat w tym aspekcie to odpowiedź jest prosta. Zależy to od człowieka i jego psychiki. Jeśli jest silną osobą, która ma mocną psychikę to jedną racjonalną odpowiedzą jest szukanie przez niego współczucia. Jednak również ktoś musi się znajdować na końcu łańcucha pokarmowego. Tam znajdują się osoby, które nie radzą sobie z niepowodzeniami, nawet drobnymi. One naprawdę cierpią. Jak im pomóc? Trzeba je wspierać, ale przede wszystkim należy im pokazać drugą stronę medalu, każdego niepowodzenia. Przecież w każdej sytuacji można zobaczyć coś dobrego. Nawet z najgorszych momentów życia można wyjść. Wtedy nie należy się poddawać i trzeba z tego wyjść. Jeśli wyjdziemy będziemy silniejsi, a nasze cierpienie zostanie schowane za maską człowieka. Za maską do której nikt nie ma dostępu. Za maską, w której cierpienie będzie dla nas błahostką, a dla innych nie będzie istnieć. To tylko kilka grup, w których możemy zobaczyć twarz człowieka cierpiącego, a według Was jeszcze jakie są grupy?
Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach :)
LeLoupSoiltaire





czwartek, 5 stycznia 2017

Istota życia ludzkiego

Każdy z Nas się kiedyś urodził. Ale również każdy z Nas kiedyś umrze. Czy w takim razie jest sens żyć? Czy sens ma życie w świecie, gdzie ludzi się zabija z powodu wyznawania innej wiary? Czy sens ma życie w świecie, gdzie ludzie się zabiją z powodu koloru skóry? Czy ma sens życie w państwie, gdzie ludzie nie mają zaufania do rządu, którego samego wybrali? Nie ma sensu, ale to nie jest powód do zabierania sobie życia nawzajem. Życie to dar, który nam dali nasi rodzice i jest to jeden z niewielu darów, którego nie można kupić za pieniądze. Nie da się przecież nikogo wskrzesić. No chyba że jestem w błędzie to mnie poprawcie. Kilka dni temu odbył się kolejny zamach w Stambule. Co mi do tego? Że przeczytałem historię jednego ochroniarza, dla którego życie było bardzo ważne. Kilka dni wcześniej gdy pojawiło się zagrożenie na meczu piłkarskim to on wyprowadzał ludzi ze stadionu, po to żeby im uratować im życie. Niektórzy powiedzą, że oni za to mu płacą. Ale chyba nie płacą mu za to żeby poświęcił swoje życie? On ma tylko zabezpieczać imprezę sportową, a nie ratować życia ludzkie. Ale zaryzykował i uratował ich kilkanaście. Niestety podczas kolejnego zamachu, odbywał służbę w klubie nocnym. Ten klub był miejscem ataku. Ochroniarz tym razem nie oszukał śmierci i poległ. Czy coś zmienił swoim postępowaniem? Przedłużył koło życia. Być może dzięki niemu urodzi się jedno dziecko więcej. Tego nie wiem, ale wiem że nie tylko spełnił swoją służbę, ale spełnił obowiązek względem życia. Niektórzy z Nas nie potrafią korzystać z życia. A może to oni jako jedyni dobrze wykorzystują swoje życie? Czy osoby, które nigdy nie wychodzą z domu, żyją w świecie wirtualnym żyją naprawdę. A może jedynie śnią na jawie. Nie wiem. Po prostu nie wiem. Ich droga jest dobra, a może nasza. Nie wiem. Chyba najlepszym rozwiązaniem dla życia byłoby, gdyby człowiek by wymarł. Przynajmniej inne istoty miałyby możliwość odpowiedniego korzystania z życia. Jeśli mówię o istotach to może wyruszymy w kierunku abstrakcji. Na świat jest ogromny i jest to niemożliwe, abyśmy byli w nim sami. Jeśli w nim nie jesteśmy sami to dlaczego inne istoty się jeszcze nie pojawiły? Są dwie opcje są bardziej zacofane niż my, albo wiedzą że nie jesteśmy rasą godną ich uwagi. Jeśli ta druga opcja to po prostu wiedzą, że sami się zniszczymy. Nikt nie musi ingerować w ludzką działalność, po prostu już taka nasza natura. Natura, z którą możemy walczyć, ale to syzyfowa praca. Czy w takim razie nasze życie ma jakikolwiek sens? Ten artykuł to nie jest odpowiedź na to pytanie, a tylko moje przemyślenia. Odpowiedzieć ja na to nie potrafię, gdyż każdy z Nas musi w głębi duszy znaleźć odpowiedź na to pytanie.
LeLoupSoiltaire

Tu zamieszczam link do czegoś nietypowego: https://www.youtube.com/watch?v=HLrv6ZPQJZw

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Klucz do każdego człowieka

Oko to ludzki i nie tylko ludzki organ, który umożliwia nam oraz zwierzętom poznawanie otaczającego nas świata za pomocą wzroku. Czy kiedyś się zastanawialiście nad tym, że oko można nazwać czymś więcej niż tylko narzędziem wzroku? Wzrok to zmysł, który bez swego narzędzia czyli oka nie miałby prawa bytu.
Ja ostatnio się nad tym bardzo często zastanawiałem rozmawiając z różnymi ludźmi i uważam, że oko to nie tylko wzrok, ale też odzwierciedlenie naszej duszy. Jest to lustro naszego charakteru, ale są w nim również głęboko schowane nasze intencje względem drugiej osoby . A wiedzieliście, że oko może być wykrywaczem kłamstw ?  A jak? Dzieci są niewinne i nie są skażone tak bardzo jak my tym światem. Po prostu nie umieją kłamać. A jeśli to próbują, to wystarczy im powiedzieć, żeby powtórzyły swoje kłamstwo patrząc nam prosto w oczy. Wtedy się pojawia dla nich ogromny problem, gdyż oczy mówią co innego niż słowa. Dzieci nie wytrzymują presji i mówią całą prawdę. Czyli nasz wzrok to obrońca przyzwoitości. Nie koniecznie. Czasami chcielibyśmy aby sobie wyłupić swoje oczy, gdyż przez nie mamy problemy. W większości jesteśmy wzrokowcami i ulegamy pokusą chodzącym po tym świecie. Chyba każdy wie o kim mówię:) Ale dlaczego ta metoda w większości działa tylko na dzieci? Z upływem czasu uodporniamy nasz wzrok na prawdę i zniekształcamy obraz jaki widzą nasze oczy. Wtedy przestają Nas tak dobrze bronić przed promieniowaniem świata i ulegamy wpływom większych i silniejszym sił. Jakie to są siły? Przeróżne, ale najsilniejszą siłą są inni ludzie. To oni wywierają wpływ na nasz wzrok, aby zniekształcić naszą rzeczywistość. To oni zniewalają naszą duszę. To przez nich często jesteśmy zaślepieni kłamstwem, gdyż prawda została bardzo dobrze zamaskowana. A nam niestety to bardzo pasuje i nie szukamy tej prawdy, ponieważ jest dla Nas niewygodna. Również w oczach można zobaczyć coś więcej. Można poznać historię drugiej osoby. Przez jej wzrok można się przenieść do naszej i jej przeszłości. Dzięki drugiej osobie możemy poznać prawdę, która została zamaskowana kilkanaście lat temu. Może przesadzam, ale patrząc na ludzi wydaje mi się, że wiem ile cierpieli przez całe swoje życie. Mówią, że łzy to woda z odrobiną soli mineralnych, więc nie powinny zostawiać po sobie śladu, Jednak w oczach wszystko widać. Widać każdą łzę, która wypłynęła z tego oka. Dzięki tym suchym łzą widzę swoją przeszłość, ale również przeszłość drugiej osoby.  Dlaczego my idąc ulicą chowamy swój wzrok.Gdyż boimy się co pomyślą o nas inni ludzie, ponieważ  nasz wzrok jest odpowiedzialny za pierwsze wrażenie. Jak zrobić dobre pierwsze wrażenie, gdy jest się nie zadbanym człowiekiem. Nasz wzrok dzieli rzeczy na trzy podstawowe kategorie. Podoba mi się, obojętne mi to, nie podoba mi się. Jeśli trafimy do pierwszej grupy, to nasze kontakty powinny być łatwiejsze niż w drugiej grupie. Jednak gdy trafimy do trzeciej grupy, może się zdarzyć, że nieważne jak bardzo będziemy ciężko się starać to i tak nie przekonamy drugiej osoby do nas. Ale najważniejsze jest to, że z oczu możemy wyczytać duszę drugiego człowieka. Czy jest osobą godną zaufania? Czy może zostać naszym przyjacielem? Czy nie chce zrobić nam krzywdy? Może wydać się to absurdalne, ale tak naprawdę jest. Oczy to klucz do duszy drugiego człowieka. Poznaj je, a poznasz drugiego człowieka. Pamiętaj Twoje oczy zawsze są prawdziwe.
LeLoupSoiltaire



Tu zamieszczam link do piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=yKNxeF4KMsY
Czemu ta piosenka?
Jest po prostu piękna, gdyż piękno jest w zwykłej prostocie