piątek, 14 września 2018

Ze strony pamiętnika

Bielsko-Biała 14.09.2018


Niby wszyscy mówią, że czas leczy rany jednak tak nie jest. Nie ma Ciebie z nami już od ponad 2 lat, a ja ciągle za Tobą tęsknie i chciałbym chociaż jeden dzień z Tobą spędzić. Od tamtego dnia w domu jest nie do zniesienia. Przez pierwsze pół roku musiałem się martwić o mamę, a teraz po prostu działa mi na nerwy. Zajęła Twoje miejsce, do czego nigdy nie byłem przyzwyczajony. Nawet nie mam z kim porozmawiać, gdyż jestem przez nią ignorowany. Nawet nie wiesz jak się czuję samotny przez to. A na dodatek robi to czego nienawidzę, oczywiście uważa że w tym nie ma niczego złego, ale zbyt dobrze pamiętam dzieciństwo i wiem, że to się może źle skończyć. Po prostu pije prawie codziennie przynajmniej jedno piwo. Od 20 nawet za bardzo nie mogę wchodzić do pokoju, bo albo rozmawia z Hiszpanem, Turkiem, Tajlandczykiem itd. Po prostu dla mnie to za dużo. No i też to harcerstwo, która sprawia mi coraz więcej przykrości. Zamiast być moim domem zastanawiam się czy z niego nie uciec. Jak najdalej tam gdzie mnie nikt nie zna. To jest okropne uczucie jak czujesz do siebie ogromną niechęć. Najgorsza jest z tego wszystkiego Mgła. Naprawdę, żałuję wielu rzeczy i chciałbym je naprawić, ale czasami nie potrafię. Są tam osoby, które po prostu mnie irytują. Ale chyba najbardziej Ania, której nic nie można zdradzić, bo za chwilę będzie wiedzieć pół hufca. Oraz bardzo mnie nie lubi i czuję to na każdym kroku. Nie ważne czy wyjazd integracyjny, zbiórka, a może obóz ona ciągle mnie atakuję. Ja chciałbym odrobinę szacunku, albo chociaż ignorancji wtedy tak mocno by mnie nie atakowało. Kolejna jest Julita, która ma specyficzny charakter, ale jest bardzo pozytywną osobą. Też jest negatywnie nastawiona do mnie ze względu, że za dużo powiedziałem o niej komuś, komu nie powinienem ( to jedna z tych rzeczy, której żałuję) ale uważałem, że nie mówię niczego złego, tylko chciałem uchronić mojego przyjaciela. Kolejną osobą z tej drużyny, która na pewno mnie nie lubi jest Zosia. I co tu powiedzieć, z tą osobą zawsze chciałem być szczery, bo uważam że na to zasługuję, jednak chyba w harcerstwie lepiej kłamać i zgrywać pozory. Jednak wczoraj mnie mocno zabolało, gdy chyba coś zrozumiałem przez pewną sytuację. Mój przyjaciel, a raczej tak mi się wydawało po prostu nie uwierzył w moją wersję zdarzeń. Gdy siedzieliśmy przy ognisku i wyjaśnialiśmy wszystkie dziwne sytuacje zaistniałe podczas całego roku, zostałem osądzony po prostu, że zakrzywiłem kilka faktów, żeby wtajemniczyć mojego przyjaciela. A ja po prostu dostałem na to pozwolenie. Jednak Piotrek mówił co innego, że nie miałem prawa tego zrobić i ogólnie postawiłem go w złym świetle, ogólnie mój drużynowy po prostu mnie nie lubi. Od początku bycia w tej drużynie można było to zauważyć i właśnie przez ten incydent zacząłem się zastanawiać. Bo to już któraś sytuacja, kiedy po prostu mówimy w swoim gronie o tym co się nam nie podobało. Kilka lat temu rozmawiałem z Justyną, Agatą, Szymonem i jeszcze kilkoma osobami co mi się nie podobało na obozie, gdy ja to powiedziałem na radzie Szczepu po prostu wszyscy się z tego wycofali. Tak samo jest z Piotrkiem, kiedy rozmawiałem z Rafałem, Pawłem i jeszcze kilkoma osobami to zawsze na niego narzekaliśmy i gadaliśmy, że nas po prostu zostawił i kiedy wrócił nagle stali się jego przyjaciółmi. Więc po prostu wniosek jest prosty wielu osobom, chyba beze mnie było by lepiej.Po prostu harcerstwie chyba nie ma na kim polegać. Może po prostu to ja zawsze jestem obgadywany za plecami? Myślałem, że jak będę szczery w sposób delikatny to mi pomoże, a jednak się myliłem. Ja naprawdę nie chciałem nikogo skrzywdzić ja po prostu chciałem zawsze pomóc. Dlatego też zerwałem kontakty z niektórymi osobami po prostu nie chciałem im sprawić cierpienia, bo moja pomoc zazwyczaj się kończy jeszcze gorzej. Być może to moment żeby powiedzieć sobie dość i zająć się sobą? Być może to harcerstwo nie jest takim o jakim marzyłem? Jedyny dom przestaje być moim domem? Może muszę dokończyć wszystkie niedokończone sprawy i zacząć życie w miejscu gdzie mnie nikt nie zna? Niby Bielsko takie duże a jednak chyba nie, nie da się być w nim anonimowym. A poza tym z harcerstwa odchodzą osoby, na których zawsze mogłem polegać. Prawdziwi przyjaciele i osoby które były dla mnie wzorem. Po prostu czuję się bardzo sam. Powiedz mi czemu szczerość jest traktowana jak zło najgorsze, nawet jak chcesz komuś pomóc.
A o Julce nic nie będę mówił, to chyba nie dla mnie. 

P.S.
Wiem dobrze, co czujesz, te moje nastroje                         
Szybka zmiana zdania, zamknięte pokoje 
Może to zabawne, ale ja nie żartuję 
Chcę być sprawiedliwym, przecież ja tez czuję 

Ref.:
Też jestem człowiekiem, też serce posiadam 
Także innych kocham, także innych zdradzam 
Tez mnie nienawidzą, kochają niektórzy 
Też prawie jak wszyscy, lubię zapach róży 

Tez jestem samotny, czuję zapomnienie
Dobrze wiesz, że miłość to moje zbawienie
Niszczy mnie samotność, tak bardzo powoli
Choć już zrozumiałem, że nienawiść boli

Ref.:
Też jestem człowiekiem...

Chociaż nie znalazłem duszy sobie bratniej
Chcę tu jeszcze zostać do chwili ostatniej
Smutno trochę było, trochę się zawiodłem
Wtedy już wiedziałem, zostać tu nie mogłę

Ref.:
Też jestem człowiekiem...

Teraz, gdy odszedłem kwiatom się spowiadam
Z tego, że Cię kocham, że serce posiadam
Z tego, że żałuję, nie brak mi sumienia
Które mi wskazuje drogę do zbawienia

Ref.:
Też jestem człowiekiem...

Dlaczego tak bardzo lubię tę piosenkę? Po prostu w niej czytam swoje życie i aktualnie czuję, że znajduję się w 3 zwrotce, a 4 można rozumieć zupełnie inaczej, po prostu jako zaczęcie życia na nowo np. w Holandii albo w Indiach.


niedziela, 29 lipca 2018

Fala szczęścia

Ten wpis będzie w zupełnie innym klimacie, gdyż los mi w ostatnich dniach mocno sprzyjał. Myślę, że moje największe szczęście zostawię na koniec, a zacznę od najdrobniejszych gestów. Wszystko co dobre zaczęło się dwa tygodnie temu. Wróciłem z obozu, gdzie byłem wychowawcą bardzo małych dzieci. Na obozie bywały różne momenty, mniej i bardziej radosne. Jednak najbardziej zapamiętałem przyjazd do Bielska. Dlaczego? Szczęście na twarzach dzieci było po prostu niesamowite, każda twarz promieniała uśmiechem. Jednak bycie przytulonym przez dzieci i ich płacz, że żegnają swojego druha to najlepsza nagroda jaką można otrzymać. Godzinę później wyruszałem na następną Kolonię, tym razem w nowej roli oraz z dziećmi, z którymi pracuję na co dzień. Wtedy też otrzymałem kolejnego power'u jakim były słowa rodziców moich kochanych zuchów. To jest nasz druh i jesteśmy z niego dumni, gdy widzimy jak się rozwija. To było naprawdę motywujące. Czasami takie momenty sprawiają, że świat jest lepszy. Na obozie usłyszałem wiele komplementów, ale jeden się bardzo często powtarzał i dla mnie był naprawdę budujący. Patrząc na moje wartości, oczekiwania i marzenia ( które są coraz krótsze) usłyszałem, że w przyszłości będę znakomitym ojcem. Słyszałem to od rodziców, wychowawców jak i również przyjaciół. To było niesamowite. W tym miejscu muszę podkreślić, że podczas obozu, często opiekowałem się 3 letnią córką naszej komendantki, co było dla mnie mega wyzwaniem, ale byłem usatysfakcjonowany jak i zmęczony gdy słyszałem, że Kinga krzyczy i szuka swojego wujka. ( mówiła na mnie wujek Tymek, chociaż mam inaczej na imię). I to tyle z wiadomości mniej ważnych jeśli można tak o tym powiedzieć. Kolejnym uśmiechem losu w moim kierunku, był telefon z mojego ukochanego klubu ( jeszcze kilka dni temu bym powiedział, że z jedynej mojej miłości), że poszukują bramkarza do drużyny. Niestety w klubie jest bardzo ciężka sytuacja materialna, ale postanowiłem że niektórym drużyną się nie odmawia i już od jutra wracam do ciężkich treningów, gdzie pot i łzy będą na pewno leciały za mój ukochany klub, być może nawet krew. Przed jutrzejszym treningiem mam pewne obawy, bo prawie miesiąc nie grałem w piłkę nożną, a chciałbym wypaść jak najlepiej, ale będąc człowiekiem rozumnym wiem, że bez kilku jednostek treningowych będzie ciężko wrócić do optymalnej formy. Kolejną dla mnie szczęśliwą informacją było, że będę trenował z moim ulubionym mentorem, bramkarzem z jakim już miałem styczność się spotkać. Jest to naprawdę wspaniałe doświadczenie. I na koniec zostawiłem moje największe szczęście, czyli moją dziewczynę. Dziwne te określenie, ale było warto tak długo czekać, gdyż jest taka jaką sobie wymarzyłem 6-7 lat temu. Jest piękna, szczególnie jej oczy wprawiają mnie w osłupienie. Gdy na mnie tak patrzy, swoimi maślanymi oczami to nie jestem w stanie się jej oprzeć. Ma cudne, bujne włosy, z których można zrobić wszystko co się zamarzy. Jest mała, a raczej niska co dla mnie jest zaletą, gdyż chciałbym aby zawsze się przy mnie czuła bezpiecznie.Gdy widzę rumianek lub go czuję to przed oczami mam właśnie mojego misia. Jest przebojowa, zabawna, inteligentna oraz sprytna. I kolejna zaleta to po prostu jest harcerką. To jest niesamowite jak jedna osoba, może odmienić sposób widzenia świata o 90 stopni. Mogę obiecać, że nigdy jej nie puszczę :)
Ja już za nią tęsknie. Ja za nią tęsknie każdego wieczora chociaż wiem, że następnego dnia się z nią spotkam. Złota rada na dziś. Czasami trzeba być bardzo cierpliwym i nie ulegać chwilowym słabością, gdyż nagroda, która nas czeka jest niewyobrażalnie ogromna.
LeLoup(Soiltaire)

P.S. Coś nowego na mojej playliście:https://www.youtube.com/watch?v=X2XWBcd5jn0

niedziela, 22 kwietnia 2018

Psychologia

Zanim przeczytacie ten post, to krótka notka od autora. Ten tekst napisałem kilka dni temu, ale nie chciałem go dodawać. Jednak teraz nie mam weny twórczej, bo chociaż zająłem II miejsce w festiwalu i chciałem Wam pokazać jak powinna wyglądać obietnica wyborcza, a nie tylko atakowanie innych kandydatów. Miałem kilka pomysłów na teksty, ale po prostu kończy się tylko na pomysłach, bo nie mam weny twórczej, ani żadnego flow, więc przedstawiam Wam tekst z okresu świątecznego.
Jest to prawda, którą mi ciężko przedstawić, ale w środku nocy zawsze jestem szczery do bólu, a wtedy zostało to napisane. Zapraszam do lektury :)

Co chciałem dzisiaj napisać sam nie wiem, ale od kilku dni się zastanawiam nad każdym moim zachowaniem. Analizuje każde moją decyzje tylko po to aby lepiej siebie zrozumieć. Mógłbym wykonać analizę mojej osobowości i napisać moje słabe i mocne strony, ale uważam że to bezsensowne. Czasami się zastanawiam dlaczego niektórym osobą powiedziałem o tym blogu. Na początku było to miejsce, którego nikt nie znał, jednak teraz to miejsce, które znają osoby które chcą. Pewnie kilka razy Wam mówiłem, że jesteś tą jedną z niewielu osób, która wie że ja to pisze. Jednak z czasem się to zmieniało i teraz może wie około dziesięciu osób kim jestem w życiu codziennym. Ale z każdym postem mam wrażenie, że prawie każdy mój znajomy zna ten blog, chociaż jest to statystycznie nie możliwe, posty wyświetla od 50-250 osób. Nic wielkiego, z czego ponad 35% najprawdopodobniej nie rozumie dokładnie przekazu, gdyż muszą korzystać z translatora, albo ze swojej znajomości języka polskiego. Wracając do głównego tematu, w pewnym momencie chciałem żeby niektóre osoby czytały tego bloga. Po co? To jest bardzo dobre pytanie. Wydaję mi się, że chciałem po prostu zwrócić ich uwagę, tak było łatwiej. Może chciałem pokazać twarz wrażliwej i delikatnej osoby, która w miejskiej dżungli zanika i tylko się pojawia w momencie, gdy czuję się anonimowa. Czym dalej od domu, oraz dalej od znajomych jest łatwiej mi pokazać prawdziwą twarz, która potrafi rozmawiać z drugim człowiekiem, potrafi być miła, niczym się nie przejmuję i zdobywa prawdziwe przyjaźnie. Często też na tym blogu pisałem do konkretnych osób, bo chciałem wzbudzić ich współczucie. Wiem, że to troszkę tchórzliwe, ale jeśli boisz się kolejnych porażek to szukasz miejsca, w którym chcesz wygrywać. Dlatego nie polecam ze mną grać planszówki, bo czasami nawet podczas przyjacielskich rozgrywek robię wszystko żeby wygrać. Chociaż przez ostatnie miesiące nauczyłem się bawić. Jednak chyba najbardziej to robię żeby kogoś znaleźć - "bratnią duszę". Również czasami w rzeczywistości robię niektóre rzeczy w tajemnicy przed światem ( tańczę, śpiewam, maluję, cieszę się padającym deszczem na moje skronie) ale w podświadomości marzę, że właśnie ta osoba zobaczy, że moja naturalność którą staram się ukryć jest niezwykła. To zjawisko jest ciężko opisać, może Wam to porównam do innego przykładu również mnie dotyczącego. Jeśli się źle czuję, chce po prostu popłakać podczas wyjazdu to udaję się w takie miejsce, aby ktoś mnie zauważył, ale żeby myślał że ja starałem się ukryć. Często chce pomocy, ale o nią nie proszę, a w momencie którym chce ktoś mi pomóc to go zniechęcam do siebie, po prostu odrzucam. I tak właśnie jest codziennie, chciałbym żeby ona mnie zauważyła i jako pierwsza do mnie "zagadała" po tak mi po prostu łatwiej. W tym momencie zahaczyć o różne spotted, na którym często chłopak piszę, że mu się dziewczyna podobała, ale niestety do niej nie podszedł i bardzo tego żałuję, a liczne komentarze pełne nienawiści naśmiewają się z niego oraz próbują wmówić jaki jest żałosny, ale czy się nie zastanawialiście dlaczego taka osoba nie podeszła do dziewczyny? Ja wiem dlaczego ja bym nie podszedł w takiej sytuacji. Po pierwsze, ciężko mi znaleźć wspólny temat, po drugie się boję reakcji z drugiej strony, że po prostu zostanę wyśmiany, po trzecie się boję się że się zawieszę, mam jeszcze kilka powodów, ale po co o nich pisać. Wolę chodzić pewnymi ścieżkami i być anonimowym póki się da. Na tym blogu udostępniałem wpisy często bardzo emocjonalne, one zawsze były skierowane do dziewczyn, które po prostu mnie odrzuciły, ale do osób które odeszły i chciałem Wam pokazać moje cierpienie oraz wzbudzić Waszą litość. Możecie się czuć oszukani za co Was bardzo przepraszam. Możecie się czuć wykorzystani za co bardzo przepraszam, ale jest jeden główny cel tego bloga. Chciałbym sprawić aby ten świat był chociaż trochę lepszy niż go zastałem. Więc każdy wpis zawierał morał, aby pokrzepić osoby i pokazać, że zawsze mogą się do mnie zwrócić z pomocą. Czasami pisałem z kilkoma osobami o ich problemach i starałem pomóc i zrozumieć, czasami było to trudne, ale to mnie motywowało do dalszej pracy. Po prostu nie chciałem żebyście tak cierpieli jak ja, bo ja można powiedzieć jestem przewodnikiem, który pomaga Wam omijać przeszkody. W naszym życiu pojawia się ich wielu i to tylko od Was zależy czy ich posłuchacie, czy znajdziecie własną drogę. Więc jeśli to czytasz i mnie znasz, jako harcerza z Bielska- Białej to zapomnij o tym i tylko pamiętaj mnie z prawdziwego życia. Niech samotny wilk będzie dla Ciebie obcą osobą. Jeśli nie rozumiesz mojego postępowania w realnym życiu to się mnie zapytaj, dlaczego taki jestem? A ja wtedy Ci odpowiem, żebyś to przeczytał. Jeśli uważasz, że mieszam się w nieswoje sprawy to przeczytaj ten post? A na koniec jeśli uważasz, że ze mną źle to nie masz racji. Po prostu ostatni chce wszystkie negatywne emocje wyrzucić z siebie i zachować tylko te dobre. Czy nie każdy z Nas ma jakiś ukryty plan w swoich działaniach?
LeLoupSoiltaire

niedziela, 8 kwietnia 2018

Muzyka

Czasami się zastanawiam co bym zrobił bez muzyki. W ostatni weekend byłem na rajdzie ze swoimi znajomymi i rozwiązywaliśmy sprawę morderstwa oraz wtyki z agencji. Przemierzyliśmy duży obszar Krakowa, ale jak każdy wcześniej czy później przychodzą ciężkie chwilę. I tak tym razem mnie to dopadło i gdyby nie muzyka nie pokonałbym ich. Ból brzucha, liczne docinki oraz zmęczenie fizyczne jak i umysłowe, ale pewna piosenka pozwoliła mi się wyciszyć i odpocząć. Po kilkunastu minutach terapii już byłem nowo narodzony. I czasami się zastanawiam, że na to wszystko sobie zasługuję. Ostatnio nie panuję nad sobą i często jestem nie miły i uszczypliwy tylko po to aby znaleźć się w centrum uwagi, albo po prostu aby od siebie odwrócić uwagę. Niestety nie potrafię się przejmować słowami innych osób, gdyż zależy mi na zdaniu każdej osoby, chociaż z tym jest już lepiej radzę, ale problem jest. Nie chce być nie miły, ale jedyny sposób to jest izolacja od innych lub po prostu przebywanie z innymi, a tylko zamknięcie się w świecie muzyki. Czasami też nie rozumiem, jeśli komuś się powie co Cię drażni i rani, to on  zamiast przestać atakuje dwa razy częściej i tłumaczy to tym, że to dla Twojego dobra. Właśnie przez takie sytuacje nie wiem kim jestem. Ostatnio pisałem, że zakładam maski, ale tak naprawdę przez to wszystko zapomniałem jak naprawdę wyglądam. Nigdy po mnie nie można się spodziewać jak się zachowam. Czy to dobrze? Chyba nie, bo też często coś co robię, mówię jest nie kontrolowane, a to bardzo źle. Jedynie panowanie mi nad tym wszystkim daje muzyka. Ogólnie dla wielu z Was muzyka wiele znaczy, ale dla mnie to w pewnym sensie rodzaj terapii. Dzięki niej czuję się bezpieczny, czasami chciałbym nie zdejmować z słuchawek z uszu i znajdować się w swoim świecie, ale to nie możliwe. Muzyka mi towarzyszy podczas snu, rano kiedy się przygotowuje do wyjścia na uczelnie, w pociągu, często na uczelni ( jeszcze nie na zajęciach, ale być może) w drodze powrotnej i często gdy pracuje na komputerze lub gram na konsoli. To muzyka decyduje o moim humorze, albo humor decyduje to co słucham. Moim marzeniem jest tworzenie własnej muzyki, ale na to mam czas, jak już kiedyś mówiłem pierwsze przymiarki już były poczynione, ale teraz potrzebuję zdobyć sprzęt. Bo wiem, że przy muzyce staję się najlepszą wersją samego siebie. Więc podsumowując mój krótki wywód, jeśli jesteś którą z tych osób które uraziłem to przepraszam ( wiem, że czytają to osoby które skrzywdziłem w sposób w pewnym sensie nieświadomy), ciągle z tym walczę i ostatnio przegrywam z gorszą stroną, jedynie muzyka jest moją nadzieją. Nie chce się tłumaczyć, ale naprawdę nie chce żebyście przy mnie poruszali tematy dotyczące moje wyglądu, tego że jestem sam oraz mojego charakteru. Bo ciągle słyszę jaki jestem zły, a potem się ludzie dziwią czemu się na nich obrażam chociaż im to tłumaczę kilkanaście razy. Szczególnie to że jestem sam, mnie boli i jeśli ktoś myśli, że mi pomaga mówiąc że muszę się uodpornić to jest w błędzie. Wytłumaczę to rana, która się nie goi i nie może zagoić.Ja mogę wszystko znieść, ale nie to. Więc rada dla Was, jeśli jesteście osobami, które przeżywają wszystko bardzo emocjonalnie to muzyka jest świetnym sposobem aby Was uspokoić oraz pokazać, co naprawdę czujecie
LeLoupSoiltaire

Piosenka, która mi towarzyszyła przez cały weekend:

czwartek, 5 kwietnia 2018

Koszmar

Ostatnio było o snach, raczej tych dobrych. Niestety coś mi dzisiaj nie pozwoliło zasnąć. Raz nawet obudziłem się z krzykiem. Dokładnie położyłem się ok. 23 i zasnąłem kilka razy, ale zawsze po krótkim czasie się budziłem. Śniły mi się koszmary, już nie pamiętam kiedy coś takiego mi się przytrafiło. Nawet bałem się zasnąć, bo wiedziałem ,że za chwilę się obudzę. Nie wiem co powiedzieć, bo było dla mnie okropne doświadczenie.Dopiero sen do mnie przyszedł ok. 4. Jak to ktoś mądry powiedział, w przyrodzie musi być równowaga, więc przez ostatnich kilka dni miałem piękne sny, więc i musiały przyjść koszmary. Pewnie się zapytacie, co mi się śniło, ale z dumą mogę Wam powiedzieć, że już na szczęście zapomniałem. Ogólnie tak jest w życiu, że z tych złych przygód powinniśmy wyciąg tylko wnioski i jak najszybciej o nich zapominać. Ja również tak zrobiłem, szkoda że na co dzień jeszcze tak nie potrafię, żeby zapominać o złych doświadczeniach. Mam w sobie coś takiego, że lubię rozdrapywać swoje i inne ranny, bo jeśli ich porządnie nie wyczyścimy do końca życia one będą boleć. Więc w tym miejscu chciałbym wszystkich przeprosić, za rozdrapywanie ich ran, może Wam nie pomogło od razu, ale później Wam to pomoże. Oczywiście możecie mieć inne zdanie, ale z licznych doświadczeń mogę Wam zaświadczyć, że ta metoda się sprawdza, chociaż czasami zostawia blizny, które nie bolą, ale gdy się je zobaczy to wspomnienia do nas wracają jak bumerang.
LeLoupSoiltaire

"Pierwszy raz nie mogłem uciec do świata snów, ale muszę powiedzieć, że tego nie życzę najgorszemu wrogowi, bo to jest czas kiedy nasze całe ciało odpoczywa, a bez tego stajemy się chodzącymi zombie. Niestety czasami z tym się nie da wygrać."

Tu zamieszczam link do klasyki muzyki: https://www.youtube.com/watch?v=6Ejga4kJUts




poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Sen

Czy pamiętacie własne sny? Ja zazwyczaj ich nie pamiętam, ale ostatnio śnią mi się dziwne rzeczy, dlatego tkwią w mojej pamięci. Czy te sny coś znaczą? Raczej nie, jedynie mogą być zobrazowaniem Twoich potrzeb, lęków i marzeń. Niektórzy wolą śnić niż żyć, gdyż życie w śnie jest przyjemniejsze. Ale ja się pytam jakie to życie? Jednak teraz wróćmy do mojego snu. Ja nigdy nie potrafiłem biegać w śnie, jeśli tego potrzebowałem, im szybciej biegłem tym wolniej się poruszałem i nigdy nie mogłem uciec przed zagrożeniem. Jednak dzisiaj mogłem uciec, bo ktoś mi pomógł. Ktoś mnie chwycił za rękę i wyciągnął z marazmu. Pierwszy raz byłem tak szczęśliwy w śnie. Miałem różne sny, ale ten był wyjątkowy. Ogólnie cała fabuła rozgrywała się na terenie zamkniętym i była połączona z obozem harcerskim w konspiracji. Wiem, bardzo surrealistyczne, ale mi się podobało. Zaraz ktoś pewnie powie, czemu żyję marzeniami? Po prostu to namiastka radości ostatnio w moim życiu, taka prawdziwa radość, a nie udawana. W tamtej rzeczywistości mój największy lęk nie istniał i dlatego mogłem uciekać, a na końcu się mogłem poświęcić za kogoś kogo kocham i trafić do niewoli. I tak to jest ze snami, grami, książkami i filmami. Łatwiej jest nam je przeżywać niż tworzyć historie, bo zazwyczaj się kończą tak jak my chcemy. Dla przykładu podam kilka moich snów, kiedyś mi się śniło, że leciałem samolotem ( chociaż nigdy nie leciałem), wnętrze przypominało tył autokaru, gdzie jest pięć siedzeń. Niestety nasz samolot został porwany, a ja bardzo dużo mówiłem i zostałem postrzelony w okolice serca, ale co z tego jak nic się nie stało i przeżyłem. Najciekawsze w tym śnie było, że się bardzo szybko obudziłem, bo ciężko mi się oddychało oraz miałem siniaka w tym miejscu przez kilka dni. Czy to mogło by się naprawdę wydarzyć? Raczej nie, bo bym po prostu zginął. Innym razem śnił mi się sen w śnie. Jestem pewien, że każdy tak ma. Był raczej bez konkretnej fabuły, ale podczas niego obudziłem się i widziałem mój pokój, ale bez elektroniki, po chwili znowu się obudziłem i byłem już w rzeczywistości, można powiedzieć, że tak incepcja. To może się wydarzyć, oczywiście ale jak wtedy rozróżnić rzeczywistość od snu. Oczywiście kilka razy miałem sny prorocze. Nikt oczywiście w nie nie musi wierzyć, ale w dzieciństwie mi się kilka razy śniło, coś czego nie pamiętałem, aż do momentu w którym przeżywałem to naprawdę kilka lat później. Wtedy wiedziałem co osoby, zrobią lub powiedzą i zawsze się wszystko zgadzało, ale jeden sen mnie nie dotyczył, który mi się przyśnił gdy miałem 10 lub 11 lat. Śniła mi się katastrofa lotnicza, że samolot zachacza w drzewo i się rozbija, drzewa było całe białe - takie nie realistycznie. W tym śnie było bardzo wiele wody, bo ciągle padał deszcz i co najdziwniejsze obudziłem się ze łzami w oczach. Nie każdy w to musi wierzyć, gdyż nie macie powodu mi ufać. I teraz pytanie co sny nam mówią? Czy one uruchamiają pokłady naszego umysłu, które normalnie są nieaktywne. Nie wiem, ale są bardzo ciekawym fenomenem. Możemy je interpretować jak chcemy oraz uważać, że coś znaczą, ale wszystko i tak zależy od nas. W sennikach często jeden symbol oznacza kilka zdarzeń, które można szeroko pojmować. My zaś czytając je jesteśmy foremką, która próbuje je dostosować do naszego życia aby wszystko się zgadzało, ale czy to one miały na nas wpływ, czy my mieliśmy wpływ na nie? Z tym pytaniem na dzisiaj Was zostawiam
LeLoupSoiltaire

P.S.
Może moje pisanie to sztuka dla sztuki, ale lubię zastanawiać się co sny znaczą i co nam pokazują. Bo wydaje mi się, że w snach ukryty jest klucz do zrozumienia ludzkości oraz do odkrycia niemożliwego, bo sny nas nie ograniczają. Jeśli znajdę ten klucz, to będę mógł go wykorzystać w odpowiedni sposób. Przecież nasz umysł jest jeszcze nie odkryty, kryje wiele tajemnic.

A dzisiaj piosenka związana w jakimś stopniu z tym tematem:


piątek, 30 marca 2018

Największy lęk

Tak, dzisiaj czyli w Wielką Sobotę okoły godziny 3:00 zostałem obudzony z sennego koszmaru. Wiem, że jeśli tego nie napiszę to nie zasnę. Dzisiaj Wam opowiem o największym moim lęku, który inne osoby w nieświadomy sposób go potęgują i nawet niewiedzą jak wielką krzywdę mi robią.
Tak jak ja, na moim miejscu może się znaleźć wiele osób, chociaż wydaję mi się że tak irracjonalnego lęku jak mój nikt z Was nie ma. A więc do rzeczy, od kilku miesięcy walczę z tą myślą. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale zbyt często ona się pojawia. Może przez moje wychowanie tak się właściwie dzieje. Nie wiem. Po prostu boję się samotności, ale nie w tym sensie, że nie mam znajomych, a tym bardziej przyjaciół. Wręcz przeciwnie mam kilku przyjaciół i wielu znajomych, można powiedzieć że jestem dużą towarzystwa i lubię spędzać czas z drugim człowiekiem. Ale w jednym polu jestem nie spełniony, myślałem że jestem, ale mój organizm mi nie pozwala na to. Po prostu brakuję mi "drugiej połówki". Boję się tego, że nigdy nie znajdę dziewczyny > narzeczonej > żony i zostanę sam jak palec. Tak chcę mieć swoją rodzinę. Niestety, albo stety na tym punkcie jestem bardzo wyczulony i za każdym razem nie wytrzymuję żartów w kierunku mojej osoby w tej dziedzinie. Raczej będzie Wam to ciężko zrozumieć, bo taki lęk jest ciężko opisać, ale nikomu go nie życzę. Co mam powiedzieć, może po prostu nie pasuje do współczesnego typu mężczyzny, może idealnie wpasowałbym się w średniowieczu. Dla mnie każdej dziewczynie należy się szacunek. Chciałbym z tą osobą dzielić moje smutki i brać jej zmartwienia na własne barki. Rozśmieszać ją kiedy Ona będzie smutna, albo ją wysłuchać. Codziennie jej mówić jak dla mnie jest ważna i jak odmieniła moje życie. Osłaniać ją przed kroplami deszczu i chłodzić kiedy słońce będzie za mocno przygrzewać. Przytulać ją kiedy tego potrzebuję i gwarantować jej ciszę kiedy tego potrzebuję. Po prostu codziennie ją poznawać od nowa. I tu się właśnie zastanawiam. Co robię źle? Może jestem za dobry? Nie wiem dlaczego, ale osoby które mówią swojej dziewczynie, że jest głupia i jak się coś nie podoba to może sobie poszukać nowego chłopaka, nie mają takich problemów jak ja. Albo inni mają dziewczynę przez rok i zawsze po tym czasie sobie ją zmieniają jak jakąś bezużyteczną rzecz oraz są szowinistami też nie mają takich problemów jak ja. Mógłbym wymieniać wiele przykładów, ale to bezsensu bo się tylko bardziej dobijam. Sam nie wiem gdzie tkwi problem, jedynie co to to, że nie pasuje do tej epoki i tyle, bo już wszyscy rycerze chyba wyginęli. A może po prostu nie jestem atrakcyjny ( ale tego nie zmienią, bo każda część mojego wyglądu ma dłuższą historię i nie zmienię jej).Być może ktoś to przeczyta i będzie chciał mnie pocieszyć i powie żebym się nie zmieniał, ale ja nie mam powodu go słuchać - dlaczego? Po prostu inni mają argumenty, które mnie bardziej przekonują za ich racjami. I tu się pojawia kolejny problem sprzeczność. Rozum mówi jedno, a serce drugie, czuję się rozrywany, gdyż chce najlepiej dla wszystkich i przez to cierpię. Zastanawiam się jaką Wy naukę możecie z tego wyciągnąć. Jedynie co mi przychodzi do głowy to, to że pisanie nawet  do szuflady bardzo pomaga, bo nie dusisz w sobie tylu emocji tylko one się z Ciebie wylewają.
Przy okazji odkryłem swój kolejny lęk. Moim ukrytym lękiem jest strach przed zmianami. Nie lubię zmian, jak się do czegoś przyzwyczaję to czuję się po prostu bezpiecznie. Jednak jeśli się nie rozwijamy to stoimy w miejscu, a kiedy stoimy w miejscu to tak jakbyśmy się cofali. I co mam z tym zrobić? Wiele pytań a tak mało odpowiedzi. Aktualnie mógłbym się porównać do "róży", która ma wielkie kolce, a płatki znikają jeden za drugim. Jest tylko jedna rzecz,  która odmieni los. Niestety żadne rozmowy nie pomogą, bo miałem ich bardzo wiele, ale ta samotność jest okropna. Jednak nikt z Was widząc mnie gdzieś na ulicy nie pomyślałby, że coś takiego siedzi we mnie, bo normalnie się śmieje, normalnie się zachowuję, normalnie rozmawiam. Nauczyłem się wszystko przykrywać maską, bo ja nie lubię otrzymywać pomocy. To ja daję innym ratunek i dlatego nie chcę pomocy innych, bo jestem bardzo uparty, i często podejmuję złe decyzje.
Reasumując jestem skomplikowaną osobą, jak każdy z nas, ważne żeby rozwiązywać swoje problemy, czasami na początku nie widać rozwiązania. Wtedy nie możemy się poddać choć to jest najłatwiejsze, ale musimy walczyć. Nie przejmujcie się innymi ludźmi co źle o Was mówią. Wiem łatwo się mówi, ale zawsze możecie ich usunąć ze swojego życia. I czasami to jest najlepsze. Może to nie jest jednolite, ale mam nadzieję że Wam pomogłem i mam nadzieję że sobie pomogłem ( może koszmary odejdą na te kilka dni).

LeLoupSoiltaire

P.S. Dzika róża, czyli moja metafora

"Zapach róży"

Wiem dobrze, co czujesz, te moje nastroje Szybka zmiana zdania, zamknięte pokoje Może to zabawne, ale ja nie żartuję Chcę być sprawiedliwym, przecież ja tez czuję Ref.: Też jestem człowiekiem, też serce posiadam Także innych kocham, także innych zdradzam Tez mnie nienawidzą, kochają niektórzy Też prawie jak, każdy lubię zapach róży Zwr 2: Tez jestem samotny, czuję zapomnienie Dobrze wiesz, że miłość to moje zbawienie Niszczy mnie samotność, tak bardzo powoli Choć już zrozumiałem, że nienawiść boli Ref.: Też jestem człowiekiem... Zwr 3: Chociaż nie znalazłem duszy sobie bratniej Chcę tu jeszcze zostać do chwili ostatniej Trochę smutno było, trochę się zawiodłem Wtedy już wiedziałem, zostać tu nie mogę Ref.: Też jestem człowiekiem... Zwr 4: Teraz, gdy odszedłem kwiatom się spowiadam Z tego, że Cię kocham, że serce posiadam Z tego, że żałuję, że brak mi sumienia Które mi wskazuje drogę do zbawienia.

Jak myślicie, w która zwrotka to opis mojego życia?

A tu najlepsze wykonanie na polskim youtube: https://www.youtube.com/watch?v=8icMUDOH-MU