niedziela, 29 lipca 2018

Fala szczęścia

Ten wpis będzie w zupełnie innym klimacie, gdyż los mi w ostatnich dniach mocno sprzyjał. Myślę, że moje największe szczęście zostawię na koniec, a zacznę od najdrobniejszych gestów. Wszystko co dobre zaczęło się dwa tygodnie temu. Wróciłem z obozu, gdzie byłem wychowawcą bardzo małych dzieci. Na obozie bywały różne momenty, mniej i bardziej radosne. Jednak najbardziej zapamiętałem przyjazd do Bielska. Dlaczego? Szczęście na twarzach dzieci było po prostu niesamowite, każda twarz promieniała uśmiechem. Jednak bycie przytulonym przez dzieci i ich płacz, że żegnają swojego druha to najlepsza nagroda jaką można otrzymać. Godzinę później wyruszałem na następną Kolonię, tym razem w nowej roli oraz z dziećmi, z którymi pracuję na co dzień. Wtedy też otrzymałem kolejnego power'u jakim były słowa rodziców moich kochanych zuchów. To jest nasz druh i jesteśmy z niego dumni, gdy widzimy jak się rozwija. To było naprawdę motywujące. Czasami takie momenty sprawiają, że świat jest lepszy. Na obozie usłyszałem wiele komplementów, ale jeden się bardzo często powtarzał i dla mnie był naprawdę budujący. Patrząc na moje wartości, oczekiwania i marzenia ( które są coraz krótsze) usłyszałem, że w przyszłości będę znakomitym ojcem. Słyszałem to od rodziców, wychowawców jak i również przyjaciół. To było niesamowite. W tym miejscu muszę podkreślić, że podczas obozu, często opiekowałem się 3 letnią córką naszej komendantki, co było dla mnie mega wyzwaniem, ale byłem usatysfakcjonowany jak i zmęczony gdy słyszałem, że Kinga krzyczy i szuka swojego wujka. ( mówiła na mnie wujek Tymek, chociaż mam inaczej na imię). I to tyle z wiadomości mniej ważnych jeśli można tak o tym powiedzieć. Kolejnym uśmiechem losu w moim kierunku, był telefon z mojego ukochanego klubu ( jeszcze kilka dni temu bym powiedział, że z jedynej mojej miłości), że poszukują bramkarza do drużyny. Niestety w klubie jest bardzo ciężka sytuacja materialna, ale postanowiłem że niektórym drużyną się nie odmawia i już od jutra wracam do ciężkich treningów, gdzie pot i łzy będą na pewno leciały za mój ukochany klub, być może nawet krew. Przed jutrzejszym treningiem mam pewne obawy, bo prawie miesiąc nie grałem w piłkę nożną, a chciałbym wypaść jak najlepiej, ale będąc człowiekiem rozumnym wiem, że bez kilku jednostek treningowych będzie ciężko wrócić do optymalnej formy. Kolejną dla mnie szczęśliwą informacją było, że będę trenował z moim ulubionym mentorem, bramkarzem z jakim już miałem styczność się spotkać. Jest to naprawdę wspaniałe doświadczenie. I na koniec zostawiłem moje największe szczęście, czyli moją dziewczynę. Dziwne te określenie, ale było warto tak długo czekać, gdyż jest taka jaką sobie wymarzyłem 6-7 lat temu. Jest piękna, szczególnie jej oczy wprawiają mnie w osłupienie. Gdy na mnie tak patrzy, swoimi maślanymi oczami to nie jestem w stanie się jej oprzeć. Ma cudne, bujne włosy, z których można zrobić wszystko co się zamarzy. Jest mała, a raczej niska co dla mnie jest zaletą, gdyż chciałbym aby zawsze się przy mnie czuła bezpiecznie.Gdy widzę rumianek lub go czuję to przed oczami mam właśnie mojego misia. Jest przebojowa, zabawna, inteligentna oraz sprytna. I kolejna zaleta to po prostu jest harcerką. To jest niesamowite jak jedna osoba, może odmienić sposób widzenia świata o 90 stopni. Mogę obiecać, że nigdy jej nie puszczę :)
Ja już za nią tęsknie. Ja za nią tęsknie każdego wieczora chociaż wiem, że następnego dnia się z nią spotkam. Złota rada na dziś. Czasami trzeba być bardzo cierpliwym i nie ulegać chwilowym słabością, gdyż nagroda, która nas czeka jest niewyobrażalnie ogromna.
LeLoup(Soiltaire)

P.S. Coś nowego na mojej playliście:https://www.youtube.com/watch?v=X2XWBcd5jn0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz